Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
PodRepublicPlazapodjechaliśmyodTremontPl.
Kolejnetrzywozyokrążyłybudynek,takbykażdyrógbył
obstawiony.Uważałam,żejeśliudałonamsięznaleźć
miejsce,którewskazywałazagadka,poKupidyniejuż
dawnoniebyłośladu,aleobstawazawszesięprzyda.
Parkującsamochód,kątemokawidziałam,jakCole
odwróciłsięwmojąstronę,ipoczułamjegoświdrujący
wzrok.Zamiastnanimskupiłamsięnaotoczeniu,
zastanawiającsię,czymożeKupidynczekagdzieś
wukryciu,obserwującnaszepoczynania.Jednakgłośne
westchnieniezmusiłomniedospojrzenianamojego
partnera.
Powinniśmygotymrazemwychwycić.Wszędzie
kamery.Naprzejściu,wbudynkubiurowca
iwStarbucksiezapewneteż.Obokjestprzystanek
autobusowy,niemamożliwości,byprzeszedłzciałem
niezauważony.
Tożadnepocieszeniezrobiłamzgorzkniałąminęile
byłojużmiejsczmonitoringieminiczegonieudałonam
sięustalić.Tojestjakaśpieprzonagrazwidmem.
Chcączakończyćrozmowę,któradoniczegonie
prowadziła,chwyciłamzaklamkęiwyszłamzauta.Ten
drapaczchmurtopięćdziesiątsześćpięter,uniosłam
więcgłowę,byobjąćspojrzeniemcałybudynek.
Mamnadzieję,żewindadziałamruknęłampod