Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
usta.Żyławoczekiwaniunasłowazachwytuigłaskanie
pogłowie.
–Pośpieszsię,Lauro!–wrzasnąłScott.
–Niemamtakichdużychnógjakwy!–odkrzyknęła,
stukającgłośniejpodeszwamibutówochodnik.
Wtedyjązobaczyła.
Pszczołę.
Przystanęłagwałtownie.Pszczołaprzypominałażelek
wkształciefasolki.Miałagroźniewyglądająceżółto-
czarnepaski.Bzycząc,wisiaławpowietrzunad
krzewemobsypanymfioletowymikwiatamiosilnym
zapachuiblokowałaLaurzedrogę.Laurazapragnęła
jejdotknąć.Byłapewna,żepszczołajestmiękkajak
gąbka.Chciałachwycićjąkciukiemipalcem
wskazującym,ścisnąćiprzekonaćsię,czypęknie.
Jeszczenigdyniezostałaużądlona,alekiedywszkole
przytrafiłosiętoCaseyowi,straszniepłakał,czyli
musiałogobardzoboleć.
Obeszłapszczołęskrajemchodnika,przesuwającsię
centymetrpocentymetrze,ażdystansmiędzynią
aowademsięgnąłdwóchmetrów.
Kiedysięodwróciła,naulicyniebyłonikogo.Sophie
iScottskręcilizajedenzrogówizniknęlijejzoczu.
Gdybydobrzesięnadtymzastanowiła,napewno
domyśliłabysię,gdzieposzli,aleniebyławstanie
myśleć.Podmiejskaulicawydawałasięrosnąć,aona
czuła,żesiękurczy.Krzyknarastałjejwgardle.
Chciałaprzywołaćmamę.
–
Engarde
!
Usłyszałatowyraźniezlewejstrony.Pobiegłailesił
wnogachwstronętegogłosu.