Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odszkolnejściany.
MójBoże,kimjesteścieizjakiejplanetypochodzicie?
westchnęłamcichodoZuzki,nacoonatylkoparsknęła,
zerkającwichstronę.
Natalia,któragrałapierwszeskrzypcewśród
dziewczęcegogrona,rzuciładozgromadzonychosób:
Lepiejjużchodźmy.Zimnomi.
Larysa,idzieszznami?rozległsięnaglechłopięcy
głoszgrupki.
Popatrzyłamzaskoczonananiskiegoszatyna.
Dajspokój,PawełodparłaNatalia.Dziewczyny
pewniemająinneplanynawieczórdodałazprzekąsem,
pochwytującnaszespojrzenia.
PrzeniosłamwzroknaZuzkę,którazacisnęłamocno
szczęki.Odniosłamwrażenie,żezarazwydrapieNataliijej
śliczne,niebieskieoczyska.
Tak,maszracjęoznajmiłazuniesionągłową
przyjaciółka.Akuratdzisiajumówiłamsięnapróbę
zPatrykiem.
Nataliałypnęłananiągniewnie.
Larysa,tojak?Idziesz?Pawełwpatrywałsię
wemnieznadzieją.
Lubiłamgozatejegoszczereoczypsiaka,chociaż
znajdowałysięzaledwienawysokościmojejbrody.
WogólecałapoczciwatwarzPawłaprzypominałamipysk
beagle’a,atoniewprawiałomniewromantyczny
nastrój.
Dzięki,alejestemzmęczona.Będęsięzbierać
dodomu.
Achwestchnąłsmętnieizacząłwiercićczubkiem
butawziemi.
Tymlepiej.Chodźmy!ponagliłaNatalia,poczym
odrzuciładotyłudługie,jasnewłosy.