Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jednakmojacholernaciekawośćznówwzięłagórę.
–Proszępani,kimjesttenmłodymężczyzna,który
tutajstał,kiedyprzybiegłam?Wyglądał,jakbypaniąznał.
Galachybateżgorozpoznała,bozachowywałasiębardzo
łagodnie…–Niezamierzałampodkreślać,żenawetnie
pofatygowałsię,abyzadzwonićpokaretkę.Podlec
jeden.
–Jakimężczyzna,kochanie?
–Tenodalfyromeo…Odtegoczarnegoauta.
–Jakiegoauta,dziecko?Nicniepamiętam.
–Stałtużprzedpanią.–Wskazałamoświetlonąulicę
zamoimiplecami.–Starszyodemnie,wysoki,
wpłaszczu.PogłaskałGalę,agdynadbiegłam,odjechał
–wyjaśniłamzgrubsza,chcącoszczędzićjejwspomnień
otym,jakzostawiłjąnapewnąśmierć.
–Nikogoniekojarzę.PrzechadzałamsięzGalą
ipoczułamstraszliwyuciskwpiersi.Potemzjawiłaśsię
ty.
–Musimyjechać–przerwałmiratownik.–Proszęsię
odsunąć.
Stałamobokkaretkiipatrzyłam,jakzamykająsię
drzwiczki,zaktórymizniknęłatwarzNowakowej.Pochwili
erkaodjechała,anaulicyzaczęligromadzićsięgapie.
Ktośchwyciłmniezarękęchłodnądłonią.
–Laro,kochanie,nicciniejest?
Odwróciłamsięizobaczyłamznajomątwarz,azanią
grupkędyskutującychsąsiadów.
–Mama?
–Kotku,cotutajrobiłtenambulans?
–Nowakowachybamiałazawał–odpowiedziałam.
–Zawał?Ityprzytymbyłaś?–odrzekła
zniedowierzaniem.
Potwierdziłamskinieniem,ponieważniemiałamsiły