Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mia​ła​bymsięczućnie​swojowewła​snymdomu?
Tyjużmiastowajesteśprawie...Apozatymtużywej
duszyniema.Waszeciakowatylkojedna,alestarutka
igłu​chajakpień.Atulaspra​wiepodsameoknapod​łazi.
DodomuminiewejdzieodparłaSara
ześmiechem,zabierającsiędorosołu.Intrygowałoją,
żenawetMirek,któryzadzieciakaspędziłtupołowę
życia,zadajejejpodobnepytania,jakgdybyfakt
powrotudorodzinnegodomubyłczymśdziwnym
inie​na​tu​ral​nym.
Aledzikicza​semtułażąpooko​licy,towiesz?
Dziki?za​py​tałaSaraza​nie​po​ko​jona.
Toznaczywtejczęścilasuraczejichniema,ale
zaPrzy​le​siemjużtak.
Todobrze,boniechciałabym,żebymicośryło
wgrząd​kach.Pa​mię​taszPanaWilka?
Omatko,jakjasięgobałem!Matkanasnim
nie​ustan​niestra​szyła.Chybabab​ciatowy​my​śliła.
Nie,prababcia.Sarawyjrzałazaoknozłyżką
wustach.Żebybabcianiechodziłatampozmroku.
Cie​kawedla​czego?
Mi​rekwzru​szyłra​mio​nami.
Namteżza​bra​niali.
Tylkomyichniesłuchaliśmy.Sarazaśmiałasię
ło​bu​zer​sko.
Męż​czy​znana​glespo​waż​niał.
JateżzawszemówiłemdzieciakomMarzeny,żeby
nigdziegłębokowlasniewłaziłypowiedziałznacznie
ciszej.Jaksięniemadobrejorientacji,tołatwosię
pogubić.Atudużotrujakówrośnie.Uważaj,żebyśity
cza​semcze​gośta​kiegonieze​rwała.