Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dwudziestegowieku.Dosalonu,wktórymwyburzono
kawałekścianyiwstawioneduże,dwuskrzydłowedrzwi
balkonowe,wpadałoterazświatłowiszącegowysokonad
czubkamibrzózijabłonizsaduksiężyca,srebrząc
nowiutkiepanele,trzydziestocalowytelewizoriolbrzymi
bu​kietubzu,którySarana​zbie​rałapo​przed​niegodnia.
Dom.Jejdom.Wciążwydawałojejsię
tonierzeczywiste,szczególniewtymupiornymniemal
blasku.Podeszładodrzwiiodsunęłafirankimogłaby
przecieżzaciągnąćroletyinieprzejmowaćsięnim,ale
cośpowstrzymywało.Takiegoksiężycaniewidywała
wLublinie.MożeświeciontylkonadBrzezinami?Nad
wzgó​rzamiila​sem?Nadpo​lamiicmen​ta​rzem?
Zadrżała.Majowenocebywajązdradliwe,łatwosię
zaziębić.Przeszładosypialniizamknęłaokno,zoddali
docierałopohukiwaniesowy.Pójdźka?Płomykówka?Jej
prababciabywiedziała...Sarawestchnęła,zaciągnęła
roletyizgasiłaświatło.Telewizorwsypialni,mniejszy
odtegowsalonie,zostawiłajednakwłączony,byniebyło
jejnieswojozciszą,doktórejnieprzywykłaprzecież
wmieście.Możepowinnazamontowaćnazewnątrz
jakieśświatła,któregasłybyautomatycznie
owyznaczonejgodzinie?Nieczułabywtedytakmocnego
kontrastuzeswoimdotychczasowymżyciem...Pomyśli
otymju​tro.
Ściszyładźwiękwtelewizorzeipołożyłasię
naplecach,wdychajączapachbzu.Odrana
mapa​cjen​tów,niemożebyćnie​wy​spana.
Tylkożeła​twiejpo​wie​dzieć,niżzro​bić.
***
1950
Ziemiabyłacholernietwarda.Wkońcutojużlistopad
itemperaturarankiembywabliskazera.Darski