Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Parsknąłemśmiechem.Chybaniebyłemjeszcze
gotowynazwiązki,aleniektóreztychkobietzdawałysię
wiedziećlepiejodemnie.AmyChesterbyłajednąznich.
Wydawałasiębardzomiła,jejsynekprzyjaźniłsię
zdziewczynkami,alechwilowoniemiałemplanów
zacieśniaćtejwięziwjakiśbardziejangażującysposób.
Aczkolwieknawspólnąkawęmogłemsięskusić.
–Spadaj,nieszukamteraztakichrozrywek.
–Dlaczego?–Holdenpociągnąłłykzbutelki.–Jesteś
całkiemprzystojny,nieźleradziszsobiezdziećmi.Może
wartodaćAmyszansę.
–Ajakcipowiem,żezgodziłemsiępójśćznią
nakawę,toprzestanieszsmęcić?
–Ajednak!Zastanawiałemsię,czysięugniesz.
Pokręciłemgłowązudawanąrezygnacją.
–Couciebie,Holden?Dawnosięniewidzieliśmy.
–Bardzochciałemzmienićtemat,zejśćzrelacjidamsko-
męskichimimożeprzyjacielpewniesięzorientował,
totaktowniewogóletegonieskomentował.Nacałe
szczęście.
–Stary,sporosięostatniowydarzyło.Zaczęłosię
odwypadkuAlexanapoczątkuroku.–Holdenszybko
zrelacjonowałmicałątępokręconąhistorięzjegomatką
wroligłównej.SpotkałemMadisonvanderBergentylko
raz,aleniebyłotospotkaniezbytprzyjemne.Byłemwięc
wstanieuwierzyćwabsolutniewszystko,coHolden
chciałmipowiedzieć.–Matkanaszczęścieszybko
zniknęłanamzoczu,więcżadneznasjużniemusi
oglądaćsięzasiebie,czyprzypadkiemtaharpianie