Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Przecieżonchcesprzedaćtendom.
–Nowłaśnie,tylkożeniktniechcegokupić.Chcemy
trochęzmienićwystrój…
–Paniekomendancie,totakapicówkamabyć,jak
wkomisiesamochodowym.–Drugipolicjantsięzaśmiał.
Przełożonyzgromiłgowzrokiem.
–Nodobrze,skorotak,toniechbędzie.Jeśligopanizna
iręczyzaniego,towystarczypouczenie.Borozumiem,
żeniewrócijużpanbiwakowaćwniedozwolonym
miejscu?
–Nigdywżyciu–oświadczyłochoczoIgnacy,którynie
nażartysiębał,żemuwlepiąmandat.
–Żegnamzatemiżyczęmiłegowypoczynku.
–Radiowózodjechał,aonizostalisami.
–Uratowałamipaniżycie–powiedziałzwdzięcznością
student.–Zabuliłbympewniezestówkęalbodwie.
–Nojasne,zawszekruchozkasą.Tylkożejamówiłam
poważnie.Możeszsięrozbićwmoimogródku.Toznaczy
ogródkuKonradaMalinowskiego,aleniesądzę,żebysię
burzył.Zarazzadzwoniędojegosiostry.
–Poważnie?–Ignacysięucieszył.–Przenoszęsię
codzienniezmiejscanamiejsceznamiotem,aletomało
komfortowe.Zawszesięboję,żemnieprzegonią,
boterenprywatny,albowezwąpolicję.
–Niemasprawy.Mamwogródkutakiwarsztat,gdzie
jestwodaitoaleta.Możeszkorzystaćbezwyrzutów
sumienia.
–Fantastycznie.Chętniesięodwdzięczę.Możetrzeba
panipomócprzytymurządzaniu?Dużopotrafię,ado
resztymogęsięprzyuczyć.
Matyldasięzatrzymała.Zmarszczyłabrwi.
NaOrłowskiegonapewnoniemiałacoliczyć,więc
chłopaknaprawdęspadłjejznieba.
–Szczerzeproponujesz?Bowiesz,jacinieoferowałam
tegomiejscapodnamiotwnadziei,żebędzieszdlamnie
cośrobił–wyjaśniła.–Niejesteśdoniczego
zobowiązany.
–Toniezprzymusu.Chętniesięczymśzajmę.–Ignacy
poprawiłplecakznamiotemnaramionachispojrzał