Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Patrzyli,wpogrążonywmrokukątizbyaprzytemtaksięwzajem
poszturgiwali,uśmiechali,zamieniającprzyciszonymgłosemjakieś
spostrzeżenia,żewpierwszejchwiliodniosłemwrażenie,wgłowach
imsiępomięszało,alboupilisiędonieprzytomności.
Jąłemzaciekawiony,wtążstronęspozieraćagdyokonieco
przywykłodociemnościija,zkolei,zdumiałem.
Wmrocznymzupełnieroguizby,siedziałajakaśniewiasta,ubrana
czarno,zgłowąotulonąwielkimzawojem,żecałajejpostać,rzekłbyś,
zlewałasięzotaczającemiciemnościami.Terazdopierowspomniałem
ooczekującejnadworzukarocy,domyślającsię,niąprzybyć
musiałanieznajoma.
Nadstawiłemucha.
Ktotomożebyć?mówiłjedenzhuzarów.
Sądzę,żecoślepszego...
Przyjechałakaretą...
Możeaktorka...
Sacrebleu!Doprawdy,niewiem...
Zagadać?...
Jeślimaszodwagę...
Jabymniemiał!
Właśniepodnosiłsięjużzmiejscamłodszyzpanków
odBercheny‘ego,gdywtejżechwili,wdrzwiachoberżyukazałsię
człowiek,wyglądającynawoźnicę.Podszedłdonieznajomej
iniespokojnierozglądającsiędokoła,szepnął:
Czydługojeszczeoczekiwaćbędziemy?...
Sądzę,wyruszymywnet.Jużósmawieczór.Miałbyćoszóstej...
zabrzmiałmelodyjnygłos.Nieprzyjedzie...
Więcmamszykowaćsiędoodjazdu?
Tak!
Woźnicawyszedł,nieznajomazastukałanaszynkareczkę,aby
uiścićswójrachunek.
Awięcmiałobyćsłodkierandez-vous,któresięnieudało...
mówiłterazstarszyhuzar...Hm,biednadama!Niedziwięsię,
siedziałamarkotna!Aleteżsobieimiejscawybiera,naspotkania!
Tamdoczarta!krzyknąłniemalgłośnojegotowarzysz
amożebyśmytaknieobecnegozastąpili!
Wcaleniezłypomysł,tylkospieszsię,bojużodchodzi!
Wrzeczysamej,nieznajomapowstawała,kierującsiędowyjścia.
Szłapowoli,majestatycznie,niezwracającnaobecnychuwagi,gdy
oficerpoderwawszysięszybkozmiejsca,zastąpiłjejdrogę.