Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żepociągnietozasobątakiekonsekwencje.Dzwonekwciążgłośno
dawałosobieznać.OdkądbyłazPawłem,spałanago.Uwielbiała,jak
sięwsiebiewtulaliiprzesypialicałenoce,zmieniającpozycje.
Potrafiłaczućpodniecenie,będącwpółśnie.Miaławrażenie,żenigdy
przynimgłębokoniezasnęła,jakbybojącsię,żezniknie.Onalboona.
Szybkonarzuciławięckoszulkę,pośpieszniewyciągniętązszafy,
podeszładodrzwiipozwoliłaKonradowiwejść.Niepokójnajego
twarzygraniczyłzprzerażeniem.
–Niemogłemwcześniej.Grałemnafestiwalujazzowym.Zresztą
mówiłemciotym.Cosiędzieje,Olga?Nalitośćboską,takmnie
wystraszyłaś!–mówiłztakimprzejęciem,żeniemogłauwierzyć
wrzeczywistośćtejsceny.
–Przepraszam,żecięzdenerwowałam.Niechciałam.Alewiesz,
gdypiszę,zawszebrzmitomocno.Amożepoprostutakdobieram
słowa–zupełnienieświadomie.Niewiem.Wzięłamtabletkinasen,
dlategotakdługotrwało,zanimciotworzyłam.Jestemwykończona.
Zmęczona.Potworniezmęczona–wylewałazsiebiewyjaśnienia.
PamiętaKonradaisiebiezdawnychczasów.Konrad
rozpromienionynajejwidok.Zawszestęskniony.Czekałnaniąpod
szkołą.Nierazryzykowali.Jednakpublicznienigdynawetsięnie
dotknęli.Niktnieprzypuszczałby,żecośichłączy.Dopierogdy
zamykalizasobądrzwiwynajętychpokoiwpensjonatach,moglioddać
sięswoimfantazjom.Wtedymogliwpełninacieszyćsięsobą.
Wyjeżdżalinaweekendywnajbardziejodludnemiejsca.Uwielbiała
tędzikość.Aleczyotoczenie,przyrodamiałyznaczenie,kiedytak
naprawdęniewychodzilizłóżka?Aparat,którymiałutrwalać
krajobrazywokół,służyłtylkodoutrwalaniaichseksualnychuniesień.
Terazniemożeuwierzyć,żemawswoichzbiorachtakiezdjęcia.
Całefolderyzdjęć.Onzresztąteżjema,gdzieśschowanenadysku
komputera.Towszystko,cozostałozichgorącegozwiązku.
Zakazanego.Związku,któryniepowiniensięwydarzyć.