Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bearsden,leżącenapółnocnychobrzeżachmiasta,
pozowałonaSurrey3,mimożebyłoorzutumorusanym
sadząkamieniemodzaniedbanej,pełnejprzemocy
dzielnicyMaryhill.DomJohnaAdrewsapołożonybył
wpewnejodległościodłukuulicywdużym,
zadrzewionymogrodzie.Niedokońcawiedziałem,czym
właściwiezajmujesięAndrewsbyłytojakieśinteresy,
któreujmowałosięlekceważącym,mglistymokreśleniem
„import,eksporttegotypusprawy”.Cokolwiekrobił,
najwyraźniejsiętoopłacało.Widaćbyło,
żetrzykondygnacyjnawiktoriańskawillaoprzydomku
DomArdbruach,wktórejmieszkałAndrews,została
wybudowananietylkowcelachmieszkalnych,lecz
równieżpoto,abyzrobićwrażenie.Prawdawyglądała
tak,żewzwiązkuzwydarzeniami,którerozegrałysię
odchwilimojegospotkaniazFrankiemMcGahernem,nie
zdziałałemnicnowegowsprawiezaginionejżony
Andrewsainiemiałemmunicnowegodopowiedzenia.
PodczasnaszejrozmowytelefonicznejAndrews
potraktowałmniedośćszorstko.Nielubił,kiedy
dzwoniłemdoniegodobiura,mimożewrozmowiezjego
recepcjonistkąpodawałemzmyślonenazwiskoizmyśloną
nazwęfirmy,jakimipoleciłmisięposługiwać.Kiedy
jednakzajechałemprzedjegorezydencję,czekałnamnie
przydrzwiachzuśmiechemsprawiającymwrażenie
przyklejonegodotwarzy.Uśmiechem,któryjakby
odklejałsięwkącikachust.
Andrewsbyłniewysokim,grubawymmężczyzną
oszpakowatychwłosachizwałeczkiemtłuszczupod
słabozarysowanąszczęką.Wbutonierkędrogiego