Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Napewnonie?Naprawdęniechciałabymwas
poniżyćwobecnościtychwszystkichludzi.Choć
prawdęmówiąc,poniżyliściesięsami,wchodząc
doApplebee’szautomatem.
–Zamknijsię,dodiabła,tydurnasuko.
Odlufydomojejtwarzyjestpółmetra.
–Aha,więcnierezygnujeciezwulgaryzmów.
Notoposłuchajcie,jestemwgłębisercapacyfistkąi...
–Nonie,chrzańsię,hipisówo.
–Zaczynamwobectegoliczyć.RAZ...
Menedżerikelnerkiwymieniająsięspojrzeniami
iznikajązakontuarem.
–DWA...
Matkiprzytulajądzieci,ściągającjedostolików.
–DWAIPÓŁ.
Facecizaczynająchichotać.Uważają,żetośmieszne.
Myślą,żegramnazwłokę.
Dotrzechniedochodzimy.
GdybyHamburgerwiedział,coryzykuje,nie
trzymałbypistoletutakbliskomnie.Bobył
wystarczającoblisko,bymwyciągnęładłoń,wyrwała
pistolet,wykręciłamurękęiwycelowaławniego,
wykorzystująceskrimę,filipińskąsztukęwalki.Októrej
onniemazielonegopojęcia.Inajwyraźniejniezdaje
sobiesprawy,żejaotymwiem.
Noispójrzmyprawdziewoczy–wyteżnie
wiedzieliście,żeotymwiem.Niechwalęsię
tąznajomościąwszemwobec.Tobyłoby
kompromitujące.Wystarczyjednakwspomnieć,
żekiedydorastałam,mojamamamiałacośwrodzaju
obsesjinapunkcietajskiegoboksu,eskrimy,jujitsu