Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ListLXVIIotym,
żewrzesieńwasz,lipiec
nasz
SzanownyPanieBracie
Czasymamyniespokojne.OtoRusynamnanowo
historyjępiszą.OtonamJankielowiponaszemienieręce
wyciągają.OtonamPrusacyAnschlußwprowadzają.
JednymsłowemRzeczpospolitawpotrzebie,ktowieczy
niewiększejniżpamiętnego1września.Czasnam
najwyższywojenkęjakąprzejść,bożelazowogniusię
hartuje,aNarodowitemurozleniwionemuopamiętania
trzebainauczkijakiej.
Aprzecieżnietakbyło,nietak.Nawetwchwilach
ciężkichOpatrznośćnadnamiczuwała.Iramionasilne
PolakówgotowychżycieoddaćzaOjczyznę.
„OtojedenleżącynaziemiKrzyżakrozprułnożembrzuch
konia,naktórymsiedziałMarcinzWrocimowic
trzymającywielką,świętądlawszystkichwojskchorągiew
krakowskązorłemwkoronie.Rumakijeździeczwalilisię
nagle,awrazznimizachwiałasięipadłachorągiew.
Wjednejchwilisetkiżelaznychramionwyciągnęłosię
ponią,azewszystkichpiersiniemieckichwyrwałsięryk
radości.Zdałoimsię,żetokoniec,żestrachipopłoch
ogarnąterazPolaków,żeprzychodziczasklęski,mordu
irzezi,żejużuciekającychtylkoprzyjdzieimścigać
iwycinać.
Aleotowłaśnieczekałichstrasznyikrwawyzawód.
Krzyknęływprawdziezrozpacząjakjedenmążwojska
polskienawidokupadającejchorągwi,leczwtymkrzyku
iwtejrozpaczybyłniestrach,alewściekłość.Rzekłbyś,
żywyogieńspadłnapancerze.Rzucilisięjaklwyrozżarte
kumiejscunajstraszniejsimężowiezobuarmiiirzekłbyś,