Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Lenabyłaostatniobardzozmęczona.Kiedytydzień
poNowymRokuMieczysławęBotulęwypisano
zeszpitala,lekarzniemiałdlajejwnuczkidobrychwieści.
–Wiepani,mogłysięnałożyćdwiesprawy.–Potarł
czołozzakłopotaniem.–Problemwtym,żeskoro
pacjentkamieszkaławcześniejsama,zmianymogły
zachodzićniezauważenie.
–Jakiezmianymapannamyśli?
–Demencję–wyjaśnił.–Byćmożeonajużwcześniej
niekojarzyła,zapominała,kimjestigdziesięznajduje.
Wylewmógłsięzdarzyćzupełnieniezależnieodtego
iteraztrudnonamocenić,nailestanbabcijestwynikiem
świeżychuszkodzeńmózgu,anailestanowiefekt
procesówpostępującychstopniowo,jużodjakiegoś
czasu.
–Paniedoktorze,proszętylkopowiedzieć,czymożemy
liczyć,żestanbabcisiępoprawi–poprosiłaLena.
–Nierobiłbymsobiewielkichnadziei.
–Rozumiem.
Takwięcwielkichnadzieidziewczynaniemiała.
Właściwieliczyłajużtylkonato,żebabciawrócidostanu
zpaździernika,kiedytoHelenaprzyjechałazrodzinnego
KarbowadoLubska,żebyzająćsięstaruszką.
Zamieszkaławkamienicyzfiguramianiołów