Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁV
Ach,tak,byłemobecnynatejrozprawierzekłidotejpory
nieprzestałemsiędziwić,pocotamposzedłem.Skłonnyjestem
wierzyć,żekażdyznasmaaniołastróża,jeżelizgodziciesięztym,
żekażdyznasmarównieżswegozłegoducha.Chcę,byście
toprzyznali,gdyżniemamochotywyróżniaćsięodinnych,awiem,
żegoposiadamzłegoducha,chcępowiedzieć.Niewidziałemgo,
rozumiesię,alemamnatodowody.Siedziałonsobiewemnie,
abędączłośliwejnatury,pchnąłmnie,bymwmieszałsięwtego
rodzajusprawę.Wjakąsprawę?pytacie.No,wtobadanie,
wtośledztwo,gdzieniespodziewanym,szatańskimsposobem
spotkałemludzinajrozmaiciejskalanych,którzynamójwidok
rozpuściliswejęzyki,bymiczynićswepiekielnezwierzenia,jak
gdybymniemógłsamsobieczynićzwierzeń,jakgdybymnaBoga!
nieposiadałdośćwiadomościosobie,dręczącychmojąduszę
dokońcażycia.Achciałbymwiedzieć,cozrobiłem,bynatakąłaskę
zasłużyć.Oświadczam,żemamtylesamowłasnychsprawnagłowie,
cokażdyczłowiek,apamięćmamtaksamodobrą,jakprzeciętny
pielgrzymnatymświecie;widziciewięc,żeniejestemwyjątkowym
naczyniemdozbieraniazwierzeńludzkich.Więcpocóżmammówić?
Chybadlazabiciaczasupoobiedzie.Charley,kochanychłopcze,obiad
twójbyłwyjątkowodoskonałyiwrezultacieciotoludzieuważają
spokojnegoroberka[10]zacośmęczącego,wymagającegowysiłku.
Pogrążylisięwtwychwygodnychfotelachimyśląsobie:„Niechce
namsięruszać,niechMarlowopowiada”.
Opowiadać!Niechitakbędzie.ŁatwoopowiadaćopanuJimie
podobrejuczcie,zpudełkiemprzyzwoitychcygarpodręką,