Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
Wyszarpnąłpistoletzkaburyiodłożyłgowysokonapółkę.
-Aniołeksięodezwał.-Hanschwyciłmocniejtrzonekodnożaistanął
wlekkimrozkroku.-Janiezabiłbymwłasnejmatki,animatkinikogo,kogoznam.
Niejestemzwierzęciemjakty.
-Uspokójciesię,pamiętajcie,mamyzadanie.-Mariabezskutecznieusiłowała
ostudzićemocje.Odległośćmiędzymężczyznamimalałazkażdąchwilą.
-No,zarazprzekonamysię,ilewartjesttwójciosnożemwserce,bezduszny
sukinsynu.Skręcęcikarktymidłońmi-tomówiąc,Andrzejwyciągnąłprzedsiebie
ramiona,prezentującwcałejokazałościpalce,którymibezwysiłkumógłbyopasać
piłkęnożną.
-Możeszspróbować,kupomięcha.Wyślęciędomamusi,nimzdążysz
zamrugać.Pewniesięucieszyzpowrotusynkamarnotrawnego.Matkazawszekocha,
nawetjeślisynalekjestpojebem.
Mariapodbiegładołysego,którypałaszowałzesmakiemzupę,zagryzając
czymś,cokiedyśbyłochlebem,nimzmurszało,zostałozjedzone,potemwydalone
iznówzmurszało.
-Tom,zróbcoś.Pozabijająsięiwszystkonanic-mówiła,szarpiącłysegoza
ramię.
-Animyślę-odparłzrozbawieniem,jednocześnieniespuszczającoka
zmężczyzn.-Weźsobiezupyisiadaj.Tolepszeniżtelewizja.
Wrzasnęłacośwnieznanymjęzyku,podobnymdohiszpańskiego,ipobiegła
wkierunkuzasłony.Gdyzniknęłazanią,dwajszaleńcyzderzylisięzimpetem.
Andrzejtrzymałfaszystęzanadgarstekrękiznożem,awolnąpięściąstarałsięgo
trafićwgłowę.Hansskutecznieparowałciosy.Świetniepracowałnogami,nacierał,
cofałsię,stawałnapalcachjakwbalecie.Coruszodrywałstopęodziemi
iwymierzałprzeciwnikowicioskolanemwnerki.Tojednaknierobiłowrażeniana
olbrzymie,którymetodycznie,niczymstalowygolem,zadawałkolejneuderzenia
24