Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godokieszeni,poczymzapraszającymgestemwskazał
swójwóz.Wsiadłemiumościwszysięwygodnie,
spróbowałemwyrównaćwentylacjępłuc,wykonująckilka
głębokichwdechów.Nierozmawialiśmywtrakciejazdy,
dopierogdyznaleźliśmysięwpokoju,cywilgestem
głowyskierowałmniedofotela,asamnachwilęodwrócił
siętyłem,zasłaniającsobąszafkę.Dopierogdy
łyknęliśmy,powiedział:
JamesCreal.Dowódcatejkohortyuniesionym
kugórzekciukiemzatoczyłwpowietrzukoło.
OwenYeates.Urlopowicz.
Mapanniezłyrefleksprzeszedłdorzeczy.
Takpotwierdziłem.
Takpowtórzył,leczniecoinnymtonem.
Chwilęsłuchaliśmyciszy,potemktośzapukał
dodrzwi,agdyCrealszczeknąłkrótko,dopokojuwsunął
sięjedenzestrażników,podałszefowimój„aparat
słuchowy”,mruknąłmucośnauchoiwyszedłbez
salutowania.Crealpołożyłzdobycznabiurku.
Pocourlopowiczowitakiaparacik?zapytał
przymilnie.
Dopiłemwhiskyiwestchnąłem.Zdrugiejkieszeni
napiersiwyjąłemlicencjęirzuciłemCrealowi.Musnął
okiem,przeniósłspojrzenienamnie.
Mapanprzeglądarkę?spytałem.
Stuknąłpalcemwblatbiurka,rozbroiłaparatimały
krążekwcisnąłwszczelinęodsłoniętegokompa.Szybko
przeleciałzawartość,wyjąłkrążekzterminaluipodał
mirazemzaparatem.
Prywatnezlecenie,sprawarozwodowawyjaśniłem,
chowającaparatizapalającpapierosa.
Przecieżwidzępowiedziałłagodnie.Kilkufacetów
wtymkrajuzawdzięczamiwolność,akilkażonmajątek
zabrałbutelkęiprzysiadłsiędomnie.Nalał.
Nastarośćsięustatkowałem.Aleczasem…uniósłbrwi
ipokiwałgłową.