Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iuśmiechnął.Uścisnęliśmysobiedłonieiodrazudrapak
wróciłdoprawejręki,tejodstronytygrysa.Udałem,
żetegoniewidzę,izapytałem:
Możnajużzamiatać?
Jasne,alestójzamną.
Uhu.Złapałemmiotłęizacząłemniąmachać.
Całykwadranspracowaliśmywmilczeniu.Karlczyścił
podłogę,jazamiatałem,potemKarlodblokowywał
zapadkęiprzesuwałklatkęwkierunkuGrookiego,
zostawiającmucorazmniejmiejsca.Zawszeustawiałsię
tak,bybyćmiędzynimimną.Wpewnejchwili,
manipulującprzyblokadzieszyn,mruknąłcoś.
Domniemówisz?zapytałem.
Nieee…Zawleczkasięzłamała,żebycholera!
wytarłubrudzonąwsmarzerękęospodnie.Pójdę
ponową.
Jakbędzieszwracał,weźcielęcinęzkorytarza.
Możekotekraczyzjeść.
Odkręciłemzawórizacząłemspłukiwaćwodą
oczyszczonykawałekpodłogi,wąskastrugazsykiem
uderzałaobeton,odbijającsięodkraty,potężnie
szumiała,więcdopieropozdjęciupalcazespustu
usłyszałemjakiśdziwnydźwiękdochodzącyodstrony
Grookiego.Zwężemwrękuodwróciłemsięzdziwiony.
Grookistałniedalekodzielącejnaskratyiśpiewał.
Zgardławydobywałmusięcienkizawodzącypisk,
zaczynałsięnajakiejśbardzowysokiejnucie,apotem
opadałkaskadami,zakażdymrazemniżej.
Coci…przerwałem,widzączaskakującązmianę
wjegobladożółtychzazwyczajoczach.Zawszeprzecinała
jecienkapionowakreskaźrenicy.Terazjegooczybyły
całkiemczarne.
Podszedłemokrok.Chciałemobejrzećgozbliska.
Grookipodjąłkolejnązwrotkęswojejpieśni,kończyłasię
terazdługimgardłowympomrukiem.Niesamowicie
rozszerzoneźrenicewciągałyjakdwatunele.Zrobiłem