Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyciągnąłemtorbydosiebieizrobiłemdwakroki
wjegokierunku.
–Słyszałemweresie,żezłapalitegosadystę.
–Odliczałresztę,niepatrzącnamnie.
–Tak,wiemjuż–odpowiedziałemobojętnie.
–Wyprzedzilipana?–Wyciągnąłrękęzbanknotami
ikilkomamonetami.
–Wyglądanato,żetak.
–Wyglądaczytakjest?–uśmiechnąłsięlekko.
–Wygląda,jakwygląda–skrzywiłemsięwodpowiedzi
iskinąłemrękąnapożegnanie.
Bramanumerpięćznajdowałasięjakieśczterysta
metrówodsklepu.Wjechałemnachodnikiwyłączyłem
silnik.Zmięsemwrękuprzeszedłemkilkanaściekroków
dzielącychmnieodwejścia,wrzuciłemdoautomatu
monetęiwszedłem,popychającprzedsobąkołowrót.
Zadzwoniłmelodyjnieiwysunąłzramieniakolorową
naklejkę-bilet.Przykleiłemjąnatorbęzcielęciną.
Odpołudniowo-zachodniejbramydomutantówbyło
niecałestometrów.Niespotkałemnikogonatym
odcinku,widaćalboporabyłanieodpowiednia,albodzień.
SkierowałemsięprostododługiejklatkizGrookim.
Chodziłpoprawejjejczęściodścianydościany,lewą
część,wzasadziejejfragment,składanąruchomąklatkę
wklatce,zajmowałterazKarl,któryprzesuwającmałą
klatkęnaszynach,mógłbezpieczniesprzątaćklatkę
właściwą.Przyczymsłowo„bezpiecznie”niepasowało
midotejscenerii–janiewszedłbymdoniejsamnawet
zatuzinbutelekGrooVyne’a.Karlczyściłpodłogę
drapakiem,miotłastałaopartawkącie,obokniej
napodłodzeleżałzwiniętywążzciśnieniowąkońcówką.
Podszedłembliżejistanąłemprzedczęścią,wktórejbyło
zwierzę.
CzarnytygrysGrooki,mutant,jedynyizapewne
ostatniegzemplarznaZiemi,przystanąłispojrzał
namnie.Zupełniezlekceważyłapetyczniepachnącą