plecami,wzniosłaoczydonieba.Weszładogabinetu,
zapaliłaświatłoiwpuściłaEdwinaSchultzadośrodka.
Potemzatrzasnęładrzwiiskrzyżowałaręce
napiersiach,przygotowującsięnaataksłownyosile
tsunami.
–Codolegatemumężczyźnie?–zapytał.
–Cierpinaodmęopłucnową.Odbarczenie
najprawdopodobniejuratowałomużycie.
–Czyjestpanitegopewna?
–GdybydoktorBricetegoniezrobił,pacjent
zpewnościąbyumarł.
EdwinSchultzzmarszczyłczoło.
–Alewsamymśrodku,nakorytarzu?Naoczach
inwestorówiinnychpacjentów?
–Tenzabiegniebyłzaplanowany–odparła,licząc
wmyślachdodziesięciu.Zacisnęłapięści,chcąc
zwalczyćwsobiepokusęprzemówieniafacetowi
dorozumu.
–Wcaleniemówiłem,żebył…–Prychnął,apotem
wyciągnąłchusteczkęiotarłpotzłysiny.–Chyba
powinnapaniwskazaćmuwłaściwemiejsce
przeprowadzaniazabiegówmedycznych.
Chciałamuwyjaśnić,żeczasem,gdyżyciepacjenta
jestzagrożone,lekarzniemaczasunaszukanie
wolnegopokojuzabiegowego.Doszłajednak
downiosku,żetoniebyłobyzbyttaktowne.Pozatym,
ciężkopracowała,byzostaćjednymznajmłodszych
ordynatorówwBayviewGrace,anawetjednym
znajmłodszychwSanFrancisco.Wkońcumiała
zaledwietrzydzieścilat.Niechciałastracićtego
stanowiska.