Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DorotaMularczyk
Magicznyświattużzapłotem.Część5.Rafenia
–Niewiele.–Nabrałapowietrzaijużmiałazacząćtłumaczyć,
gdyzaplecamichłopcównaglepojawiłsięRobaczek.
–Couwas?–Inieczekającnaodpowiedźzadałnastępnepy-
tanie.–Jużsięcieszycie,czymamcośpowiedzieć?
–Nojamyślę,żeniedaszsiędługoprosić.–Piotrzrobiłpo-
dejrzliwąminę,wyczekującniesamowitości.
–Idęzwami–oznajmiłizradościażuniósłsięnapaluszkach.
–Alebędzie!
–Nooo,napewnonbędzie”–przytaknąłMarcinzuśmiechem.
Niechciałprzygasićradościchłopca,choćzdrugiejstronyzdawał
sobiesprawę,żedołączadonichwszędobylskiiwszystkozauwa-
żającysmyk.oznaczałoto,żemarzenieochociażbyminutowej
nosobności”zKarinąrozwiałosięzanimjeszczenabrałokonkret-
nychzarysów.
–Samsięzgłosiłeśczyzostałeśzmuszony?–spytałPiotr.
–Byłembardzowyrozumiałygdyusłyszałem,żerodzicebędą
bardzozajęci,żecośtammająobgadać.odrazupodjąłemdecyzję,
postanowiłem,żewampomogę–mówiąctodumniezadarłnoska
dogóry.–Aonibędąmoglisobiespokojniemedytowaćnadja-
kimśtamplackiem.
–Plackiem?–powtórzyłaAsia.Zmrużyłaoczyiuważniepo-
patrzyłanachłopczyka.–Dobrze,zaczniemyjeszczeraz.Cotojest
tennplacek”?Wiem,żetycoświesz,więcniemów,żeniewiesz.
–Wiem.–Robaczekściszyłgłosizprzejęciempowiedział.–
TojestZnamię.
16
e-bookowo