Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DorotaMularczyk
Magicznyświattużzapłotem.Część5.Rafenia
Karinauśmiechnęłasięipoprawiławłosy.
–Jakiśczastemu,komuśzogródkazginąłkrzakazalii.Tobyły
zwykłekwiaty,aletakietrochęinne…Czerwieniłysiędopiero
wtedygdyktośdonichpodszedł.Pojakimśczasiezaczęłykrążyć
plotki,żeludziesąatakowaniprzezjakąśdziwnąroślinę.Wza-
sadziemyślałam,żetotakabajkadopostraszenianiegrzecznych
dzieci.AlegdywkońcuzłapalijąiuwięziliwAtrium,okazałosię,
żenaprawdęnależałobysięjejbać.Byłajakaśpróbawykradzenia
jej,alebezpowodzenia.Samateżpróbowałaucieciteżjejsięto
nieudało.Ateraz…–rozłożyłaręce–samiwidzicie,jestblisko.
–Przyznam,żemiciarkiprzeszłypoplecach–powiedział
Piotriażsięotrząsnął.–Aletylkowtedy,gdymówiłaśotej
dziwnejreakcjinapodchodzeniedoniej.Totakjakbymstanął
przydrzewie,aonobydomniemrugnęłosękiem.Brr.
–DrzewaKorynchyikrzakiZgierdychodzą,Plątaszłapieza
nogi,aleichnietrzebasięobawiać–ciągnęładalejKarina.–Azalia
natomiast,gdybymiałagłowę,możnabyłobypowiedzieć,żejejza-
wartośćtosieczka,raczejniejestrozumna.Potrafinieźlenadoku-
czać,robiącgłupiekawały.
–Ufć,ulżyłomi–odetchnąłPiotr.–Techłopaki…Nieźlesię
wystraszyli,jakbyspotkalipotwora.
–Nowiesz.–Karinazrobiłapoważnąminę.–Właściwieto
niewielejejbrakujedotakiegookreślenia.onaniepytaozgodę,
dokuczaijuż.Acodotychchłopakówtowidoczniektośichza
bardzopostraszyłAzalią.Najważniejszetopilnowaćswoichrzeczy,
zamykaćdrzwiijaknapotkasięcośdziwnegotopoprostuna-
leżybyćuważnym.Małedziecitrzebananiąuczulać,bodlanich
spotkanieztymzwariowanymkrzakiemmogłobyokazaćsięmało
zabawne.Dlategosięmówi,żeAzaliamożezaszczepić,awtedy
nosemiuszamibędąwyrastałygałązki.
–Całkiemsprytne–podsumowałMarcin.–Znaczy,żenic
namnieprzeszkodzi,abywybraćsiędoRafenii?Powiedz,żetak.
–Jasne.Myślę,żedadząsobieradębeznaszejpomocy–odpo-
21
e-bookowo