Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mojegoprzyjaciela.Ivanmiałwypadeksamochodowy.Mamna-
dzieję,żemniezrozumiecie.Muszętamdoniegojechać.–Spu-
ściłgłowę.
–Omatko.–Wzdrygnęłamsię.–Czywszystkoznim
wporządku?
–Jegożyciuniezagrażaniebezpieczeństwo.Jestjednak
wśpiączce.Lekarzesądobrejmyśli,alepókicomusimyczekać,
ażsięwybudzi.
–Oczywiście,żeniebędziemyzłe.Przecieżtojestpoważna
sprawa.Jedźdoniegojaknajszybciej.Onassięniemartw,po-
radzimysobie.Matmatobłahostka–skwitowałaEmma.
–Dziękuję–Adamzacząłzbieraćsiędowyjścia.Naodchod-
nymspojrzałnamniesmutnymioczyma.–Szkoda,żenieuda-
łonamsięspędzićtrochęczasurazem.–Najegotwarzypoja-
wiłsięsłabyuśmiech.
Zarumieniona,skinęłamgłową.
–Wynagrodzęcito,obiecuję–pożegnałsięiwyszedł.
–Uuuu…dziewczyno,widzę,żektośtukogośnaprawdęlubi.
–Emmarzuciławmojąstronęścierękuchenną.
–Tonieczasnatakiegadanie–skarciłamją,omijającszmatkę.
–Wybacz,maszrację.Miejmynadzieję,żeIvanwrócidozdrowia.
–Napewnotakbędzie.
Spojrzałyśmynasiebieizgodniestwierdziłyśmy,żeżadna
znasniematerazochotynanaukę.Usiadłyśmynawielkiejso-
fieipatrzyłyśmyprzedsiebiewciemnyekrantelewizora,którego
niemiałyśmyochotywłączać.Rozmyślałam,cotakiegomogło
przydarzyćsięIvanowi,mającnadzieję,żeszybkoztegowyjdzie.
PozatroskanejminieEmmywywnioskowałam,żemyślido-
kładnieotymsamym.Minęłagodzina,amynieodezwałyśmy
siędosiebieanijednymsłowem.Wkońcustwierdziłam,żeczas
36