Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Patrzyłamnaniąprzezokno,jakpewnymkrokiemruszy-
ławkierunkuswojegodomu.Czasamizastanawiałamsię,ja-
kimcudemtakdobrzepotrafiłyśmysięzesobądogadać.Ona
gorącajakogieńiszalonajaklambada,aja…Jabyłamzwy-
kłądziewczyną,niczymniewyróżniającąsię,zpokręconymży-
ciembezrodziców.
Skierowaliśmysięwkońcuwprostdokuchninaobiecanąsa-
łatkękrabową.Wyglądałaobłędniejakzwykle.Musiałamprzy-
znać,żebabciabyławyśmienitąkucharką.
Poskończonymposiłkuodstawiłamwszystkonamiejsce,po-
przecierałamblatyistół,apotemzaparzyłamdziadkomichulu-
bioneziółka,którezawszepilipośniadaniu.Sobienatomiast
przygotowałamherbatkęzmiodemicytryną,czekajączdoda-
niemmiodu,herbatasięniecoschłodzi.Uwielbiałamtopo-
łączenie.Zawszedziałałanamnietak,jakmocnakawanamo-
jegodziadka.
Powiedziałamdziadkom,żechciałabymsiętrochępouczyć.
Zgodzilisię,więcucałowałamkażdeznichwczołoiwyszłam
zsalonu,mająclekkiewyrzutysumienia,żeniespędzamznimi
ostatniotakdużoczasu,jakkiedyś.
Celowoniemówiłamospotkaniudziadkom.Wolałamopo-
wiedziećimjużpofakcie.Narobilibysobiepewnieniepotrzeb-
nychnadziei,żewkońcuudałonamsięzostaćparą.Aprzecież
tobyłtylkospacer.
Postanowiłam,żemuszęsięczymśzająćdomomentuwyj-
ściazdomu.Naukatooczywiściebyławielkaściema,żebymóc
bezkarniewymknąćsięzsalonu.Bardzolubiłamprzesiadywać
wswoimpokoju.Byłduży,jasnyiprzytulny.Kształtemprzypo-
minałkwadrat,dziękiczemu,gdygourządzałam,niemiałam
najmniejszychtrudnościzrozstawieniemmebli.
50