Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zupełnieniczego.Zdawałasiębyćnawetgęściejszaniżzapierw-
szymrazem.Ponownieruszyłamwzdłużniej,lecztymrazem
wprzeciwnymkierunku.Byłamciekawa,czyspotkamtegosa-
megolisa,coostatnio.Podrugiejstroniejednakteżniedałosię
niczegozobaczyć.Cholera…Zastanawiałamsię,cotozamiejsce,
gdziewszystkospowitejestmrokiemwszechobecnejmgły.Gdy-
bynieona,mogłabymbezproblemudostaćsięgdzieśdalejizo-
baczyć,gdziejestem.Tymczasemniemiałamcowierzyćwcuda.
Zbliżyłamsiędobarieryiodrazuwmojejkieszenirozbłysła
niebieskapoświata.Doskonalewiedziałamjuż,cotojest.Mimo
wszystkoszłamdalejwzdłużgrubejściany,przesuwającponiej
paznokciami.Byłacudowniegładka,nieczułamżadnychzary-
sowań,żadnychpęknięć.
Naglewysokowprzestworzachusłyszałamdziwneodgłosy.
Niemogłamsprecyzować,cojewydaje.Uniosłamwysokogło-
izezdumieniaotworzyłamszerokooczy.Smoki!Nademną
latałomnóstwosmoków.Stanęłamwmiejscu,bymócprzyj-
rzećsięimlepiej,alebyłyzbytwysoko.Widziałamtylkopotęż-
neskrzydłazakończoneszpikulcami.Latały,niezwracającna
mnieuwagi.Postanowiłam,żeniebędęściągaćnasiebieichza-
interesowania.
Ponownieruszyłamwzdłużbariery.Taksamo,jakpoprzed-
nio,szafirsilnienaniąreagował.Szłamprzedsiebiejeszczezdo-
brychparęmetrów,kiedyponownieusłyszałamjakiśhałas.Nie
mogłamzidentyfikować,comożegowydawać,więczaczęłam
iśćszybciejwjegokierunku.Zamiastwziąćnogizapas…Głu-
piaszłamdalej.Cośjakbychrzęściło,szurało.Wydawałocha-
rakterystycznydźwiękdrewnaciągniętegopoziemi.Odgłosy
stawałysięcorazbardziejintensywne.Słyszałamjecorazbliżej.
52