Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemamserca,mała.Mężczyznawyszczerzył
zęby.Zatoinneor​ganychęt​nieod​damwtwojeręce.
Mi​chałwark​nąłAdam.Je​steśzawcze​śnie.
Tylkokilkaminut.Gośćbłysnąłszerokim
miechem.Skurwielbyłprzystojny.Wtakisurowy,
drapieżnysposób.Wartobyłododał,wbijającwemnie
bez​czelnespoj​rze​nie.
Notak.Tamojakurewskasukienka.Szlagbytotrafił.
CoKrzy​siekmó​wiłośmier​tel​nymgrze​chu…?
StojącemuobokmnieAdamowibłyskawiczniewłączył
siętrybrycerskiegobraciszka.Niebyłamtylkopewna,
czychodziłofaktycznieomnie,czywyczuł,jakmój
poziomwkurwieniarośniepodsufitizachwilęeksploduje
wprostwurodziwągębęjegoklienta.Bezwzględu
napowód,Adamstanąłmiędzynamiiniespuszczając
wzrokuzmęż​czy​zny,zwró​ciłsiędomnie:
Maszja​kieśczter​dzie​ścimi​nut.Niełaźzadługo.
Przezchwilęstałamniezdecydowana,pragnąc
wyładowaćcałygniewifrustrację,jakieczułam
zpowoduzdradymęża,naprzystojnymbucu,któremu
sięwydawało,żemożeoceniaćpowyglądzie.Otak!
Tobyłaprzemiłamyśl.Wydawałsięwystarczająco
bystry,żebymmogłauskutecznićnanimjęzykowąostrą
jazdębeztrzymanki.Taaa,możebyminawetulżyło,ale
toklientAdama.Itojakiśbliskiklient,bobratraczejnie
byłzewszystkimi,którzykorzystalizjegousług,
poimieniu.Ważnyklient,aja,wprzeciwieństwie
doro​dzi​ców,sza​no​wa​łampracębrata.
Dla​tegoosta​tecz​nieru​szy​łamdodrzwi.
Tylkowybierztakieciuchy,żebypasowałydokółka
ró​żań​co​wegoza​kpiłAdam,kiedyjużdo​ty​ka​łamklamki.
Spokoburknęłam.Odwiedzęsklep,wktórym
tysięubie​rasz.
Obajmężczyźniparsknęlijednocześnie.Obdarzyłamich
pełnymwyższościuśmiechem.Zanimwyszłam,
dojrzałamjeszczewyrazślicznejbuzibraciszkowej