Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niemamserca,mała.–Mężczyznawyszczerzył
zęby.–Zatoinneorganychętnieoddamwtwojeręce.
–Michał–warknąłAdam.–Jesteśzawcześnie.
–Tylkokilkaminut.–Gośćbłysnąłszerokim
uśmiechem.Skurwielbyłprzystojny.Wtakisurowy,
drapieżnysposób.–Wartobyło–dodał,wbijającwemnie
bezczelnespojrzenie.
Notak.Tamojakurewskasukienka.Szlagbytotrafił.
CoKrzysiekmówiłośmiertelnymgrzechu…?
StojącemuobokmnieAdamowibłyskawiczniewłączył
siętrybrycerskiegobraciszka.Niebyłamtylkopewna,
czychodziłofaktycznieomnie,czywyczuł,jakmój
poziomwkurwieniarośniepodsufitizachwilęeksploduje
wprostwurodziwągębęjegoklienta.Bezwzględu
napowód,Adamstanąłmiędzynamiiniespuszczając
wzrokuzmężczyzny,zwróciłsiędomnie:
–Maszjakieśczterdzieściminut.Niełaźzadługo.
Przezchwilęstałamniezdecydowana,pragnąc
wyładowaćcałygniewifrustrację,jakieczułam
zpowoduzdradymęża,naprzystojnymbucu,któremu
sięwydawało,żemożeoceniaćpowyglądzie.Otak!
Tobyłaprzemiłamyśl.Wydawałsięwystarczająco
bystry,żebymmogłauskutecznićnanimjęzykowąostrą
jazdębeztrzymanki.Taaa,możebyminawetulżyło,ale
toklientAdama.Itojakiśbliskiklient,bobratraczejnie
byłzewszystkimi,którzykorzystalizjegousług,
poimieniu.Ważnyklient,aja,wprzeciwieństwie
dorodziców,szanowałampracębrata.
Dlategoostatecznieruszyłamdodrzwi.
–Tylkowybierztakieciuchy,żebypasowałydokółka
różańcowego–zakpiłAdam,kiedyjużdotykałamklamki.
–Spoko–burknęłam.–Odwiedzęsklep,wktórym
tysięubierasz.
Obajmężczyźniparsknęlijednocześnie.Obdarzyłamich
pełnymwyższościuśmiechem.Zanimwyszłam,
dojrzałamjeszczewyrazślicznejbuzibraciszkowej