Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niemusisznamniekrzyczeć–przerwałaciszę
mama.
–Przepraszam.–Opuściłamgłowę.–Niepowinnam.
–Anoniepowinnaś–przytaknąłojciec.–Wejdźcie
dodużegopokoju.Mamanakryładostołu.Jestrosół,
kluskiśląskieirolada.
Adamskrzywiłsięprzyrosole,alezmilczał.Żadneznas
nielubiłoteżrolady.Zgadnijcie,ktobyłfanemtego
dania.AndrzejCiaputekKowalski,jasne,żeon.Skoro
jednakrazjużnaskoczyłamnamatkę,uznałam,
żewstrzymamsięnaraziezkomentarzami.Itak
paskudniesięczułam,aprzecieżzamierzałamzłamaćjej
serce.
Zasiedliśmyprzystolewkompletnejciszy.Adam
zerkałnamniecojakiśczas,chybapróbującdodać
miodwagi.Ojciecprzyglądałsięnamzezmarszczonymi
brwiami,amamaniemalniemogłaoderwać
rozpaczliwiesmutnegowzrokuodpustegokrzesła.Jazaś
zkażdąchwilączułamsięgorzej.Akiedyczułamsię
fatalnie,bywałamwyjątkowoniesympatyczna.Mimo
tonadaltrzymałamjęzyknawodzy.
Mdłyrosół,wedługrecepturymojejteściowej,rósł
miwustach.Adamczułtaksamo,leczitakjadł.Miał
przytymtakiwyraztwarzy,jakbybolałgokażdyząb.
Mamazdawałasiętegoniezauważać,wpatrzona
wstołek,naktórymnarodzinnychspotkaniachsiadałmój
mąż.Cholera,jakzakochananastolatka!
–Potemprzyjedzie?–Niewytrzymaławkońcu.
–Szczerzewątpię–wymamrotałam.–Hemoroidy
leczy.
Adamparsknąłśmiechem,ażoplułmaminyobrus
naspecjalneokazje.
–Hemoroidy?!–Mamapodchwyciłatemat.–Biedulek!
Nicniemówił.Aidziwićsięniemaczemu.Totrochę
wstydliwytemat.Iponoćbardzodokuczliwaprzypadłość.
Janiemiałam,aleciociaGrażynkasięnacierpiała…