Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
KIWAMGŁOWĄZUZNANIEMIKLASZCZĘ,kiedynastępnegodniaEmma
podjeżdżarowerempodwejściedohoteludlazwierząt,wktórym
pracujemy.Zadowolonazeskakujezsiodełkaiwykonujegest,jakby
zapowiadaławystępmagikanascenie.
–Domyśliłsię!–piszczyzeszczęścia.
Tak,tak.Niechżyjewprzekonaniu,żemójbratjestfajniejszyniż
wrzeczywistości.Itakjestchodzącymideałem,gdybyporównać
gozpoprzednimchłopakiemEmmy.Kevinapoznałyśmynasiłowni.
Wprzypływiebrawuryzapisałyśmysięnajakieśzajęciadlakobiet
idwarazywtygodniuzjawiałyśmysięnamiejscu,abypopracować
nadwyglądemnaszychtyłków.TamwłaśnieupolowałnasKevin.
Mimożemiałnasobiegetryprzylegającedotyłkalepiejniżskóra,
zdobyłzainteresowanieEmmy.Kucnęławkolejcepowodę,żeby
zawiązaćbuty,awtedyKevinstanąłzanią.Gdyodwróciłagłowę,
niemalnadziałasięnajegofiuta,dumniesterczącegopodcienkim
materiałem.Możecelowochciałjąodrazuoślepić,bydwamiesiące
późniejniezobaczyłajegorękiwmajtkachkolegi?Zajebistycoming
out.Niemaco.
WtedyEmmastwierdziła,żemusiumówićsięzjakimśheteroalbo
zapisaćnapsychoterapię.Pierwszaopcjabyłatańsza,więcumówiłam
jązCharliem.Odrokutwierdzi,żegokocha,aonzeznajepodobnie.
Nawetaferazroweremtegoniezepsuje.
–Kogomytumamy?–mówię,wchodzącdorecepcji.Zaglądam
dodużegotransportera.Dwaznajomepyszczkizaczynająwąchaćmoją
dłoń,którązbliżamdokratki.
–Chłopakizostajądośrody.Mampilnądelegację–tłumaczysię
paniTurner.Manieskazitelnykok,wyprasowanąnasztywnobiałą