Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pojegoburaczanympoliczkulejąsiękrokodylełzy,boalkoholicy
zawszemająskłonnośćdonadmiernegorozrzewnianiasię.Nikomunie
przychodzidogłowy,żeznieżyjącąteściowązamieniłwżyciuraptem
kilkasłów,ajejcórkęłatwiejbyłobymuuderzyć,niżprzytulić.
Chwiejesięnanogach,kaszleisapie.Dlaotaczającychgo,
pogrążonychwmodlitwiepostacistanowiuosobienieczłowieczego
upadku,kainowąduszęopijackimobliczu,choćpodobniejakoni
siebiesamegozaliczawpoczetgorliwychchrześcijan,bogobojnej
karawanygrzeszników.OdwieluznichStefanróżnisięjedynietym,
żepijebezopamiętania.Byłobylepiej,gdybygolnąłsobieprzed
pogrzebem.Nietrząsłbysięjakzdezelowanysilnik.
Karolnicniepamiętazsamejmszy,apóźniejwleczesięzprzodu
procesji.Zarazksiądzgrubąrękąposypujetrumnęgarściąpiachu,
aczterechpachołkówopuszczadoświeżowykopanegodołu.Mocno
wiejeizacinaszczypiącymdeszczem.Karolmachinalnieprzyjmuje
kondolencje,połowyzpodchodzącychludzinieznanawetzwidzenia.
Niemapojęcia,ileczasutkwiwbezruchu,ściskającpodpachą
neseser.Stoitamdługo,bardzodługotydzień,miesiąc,możecały
rok?Samniewie.Niewidaćaniskrawkasłońca,aleposłabnącym
natężeniuzachmurzonegoświatłapoznaje,żenadciągawieczór.Cały
przemoczonypadanakolanawświeżąziemię.Zaciskapięścidokrwi
izaczynaszlochać.Brudnymirękomaprzecieraoczy.Ztwarzą
umazanączarnąziemiąprzypominaterazcmentarnąhienę,
wygrzebującązestarożytnychgrobówukryteprzedwiekamiskarby.
Jegowłasnyskarbleżyzagrzebanyujegostóp.Otaczajągoszepczące
krzyżeimalutkieświetlikinielicznychocalałychprzednaporem
deszczuzniczy.Benequiescas,odpoczywajwpokoju.
Opuszczacmentarzwrazznadejściemnocy,ucapiwszypalce
nauwalanymwmokrympiachuneseserze.Popychanypogardliwie
przezupiory,wygwizdywanyprzeztabunyduszprzeklętych
izapomnianych,przewracasięcokawałek.Nawetpośmiercinajlepiej