Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
66pogrzebanepodautostradą?Naprawdę.
Cibezwzględnidraniejezabetonowali.Dlategotatrasa
jestobecniemartwa,zdegradowana,pozbawiona
dystynkcjijakżołnierzokrytyhańbą.
Gdydojeżdżamydotakiegokawałkaautostrady,John
odruchowoprzyśpieszanaturalnareakcjaumających
„ciężkąnogę”chłopcówzDetroit.
Grzejemy!wołam,cieszącsięswobodą,jakiejnie
zaznałamodlat.
Zwysokościkabinyczuć,żeschowanawgrobowcu
Droga66przelatujepodnamizrykiemmorskichfal.
Nagleogarniamniesenność,więcuchylamokno
iwpuszczambalsamicznepowietrze,którewpada
zimpetemifurkotemprzcieradełsuszącychs
nadworze.Chcęczućpowiewwiatrunatwarzy.
Zeschowkawyjmujęplastikowąchustkę,gadżet
reklamowyrozdawanyprzedwiekamiklientomnaszej
lokalnejpralnichemicznejwDetroit.Zakładamchustkę
naperukę,wiążępodbrodąiopuszczamszybę.
Kapturekwydymasię,jakbymiałpoderwaćsiędolotu,
zabierajączesobąperukę.Podnoszęszybęprawie
dosamejgóry.
Poranekwpełni,pogodadoskonała.Mamypiękny
wrześniowydzień,zesłońcemjakwymalowanymżółtą
kredkąwgórnymrogudziecięcegorysunku.Mimo
toczujęjużjesiennetchnienie,lekkąwilgoć,piżmowy
zapach.Wtakiednijesiennąporąmiałamdawniej
wrażenie,żewszystkojestmożliwe.Przypominamisię,
jakpodczasjakiejśpodróżysamochodemprzedlaty,
gdydziecijeszczemieszkałyznami,spoglądałam
narówninnykrajobrazMissouriwłaśnietakiegodnia,