Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dojazdowądoautostradymiędzystanowejnumer
pięćdziesiątpięć.Ponaszejlewejstronie,równolegle
doautostrady,ciągnąsięsłupytelefoniczne;
poczerniałyzestarościiodspalin,nagórzemają
niebieskozieloneszklaneizolatory(jakieczasemmożna
zobaczyćwsklepachzestarociami).Niektóresłupy
połamałysięipopękały,zwaliłysięalboprzechyliły
izwisająznichzerwanedawnotemuprzewody;wiele
liniijestjednaknieuszkodzonychiniczymstare
tramwajejesteśmywpewnymsensiepodłączeni
dodrogiitakjakbyuczepienipowietrza.
Podrugiejstroniemamyautostradęitorykolejowe,
którebędątowarzyszyłydrodzeniemalciągle,
ażdoKalifornii.Międzynamiaautostradąwidzę
zagrodzoneodcinki,którezapewnesąpozostałością
bardzostaregoprzebiegusześćdziesiątkiszóstki,
różowawywąskiszlak,gdzieledwiezmieściłbysię
samochód.Przyrodazwolnaodzyskujetenpasziemi.
Roślinnośćzarastabrzegi,apaszwężasięniczym
naczyniekrwionośne.Cojakieśsześćstópzielsko
wdzierasięwszczelinynazłączeniachpłyt.Zakilkalat
tastaranawierzchniabędzieniewidoczna.
Gdyzbaczamyzdrogidojazdowej,zaszybą
przesuwająsiężałosnemieściny.Potym,jakludzie
przestalijeździćDrogą66,niemielijużpowodu
zaglądaćdotychmiasteczekiwydawaćtampieniędzy,
wobectegozaczęłypodupadać.Wjednejzmieścin
onazwieAtlantawidzimykolejnągigantycznąpostać
zwłóknaszklanego(mójprzewodnikokreślajemianem
olbrzymów).TymrazemtoPaulBunyan[2],trzymający
wrękachwielkiegohotdoga.