Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcelinochlebiWino
byopuścilitendom,ponieważbraciafranciszkanienie
mogąposiadaćnicnawłasnośćiżyjąjedyniezjałmużny.
Dziękipracyimiłości,zjakązakonnicywykonywali
wszystkieobowiązki,zczasemichmałyklasztorstałsię
budowląnietylkosolidną,aleteżpiękną.Dziękipobli-
skiemustrumieniowidrzewa,roślinyikwiatyzakwitły.
Braciszkowiesprawili,żeogródekbyłdobrzeutrzymany,
awszystkowokółuporządkowane.
Pewnegoranka,kiedynawetkogutyjeszczespały,
bratfurtianusłyszałprzyledwieuchylonychdrzwiachod-
głospodobnydopłaczu.Przysłuchiwałsięprzezchwilę,
wreszciewyszedłsprawdzić,cóżtobyłzadźwięk.Dale-
konawschodzienadchodziłświt,alenocjeszczespowija-
łaświat.Bratprzeszedłkilkakroków,kierującsięwstronę
dźwięku,gdynaglezobaczyłporuszającesięzawiniątko.
Podszedłbliżej.Zzawiniątkadobiegałokwilenie,które
okazałosiębyćpłaczemnoworodka,porzuconegopod
bramąklasztorukilkagodzinwcześniej.Dobrymnichza-
brałdzieciątkoizaniósłjedoklasztoru.Niechcącobudzić
śpiącychbraci,takbardzopotrzebującychsnu,zmęczo-
nychpracąiwędrówkami,zająłsięmaluchemsam,tak
jakpotrafił.Zmoczyłkawałekbiałejtkaninywwodzie
idałdzieckudossania,aonouspokoiłosięiucichło.
Woddalizapiałpierwszykogut,amnichzdzieciątkiem
wramionachusłyszał,jaknadworzekotprzemykapoci-
chu,jakzwykłczynićotejporze,rozpoczynającpolowanie
nazaspaneszkodniki.Nadchodziłapora,byzabićwdzwony
ipowiadomićbracioznalezisku.Chłopczykzamknąłoczy
iwtulonywciepłyhabitdobregomnichazasnął.Naszczęście
nadeszłajużwiosnaiminęłyzimowechłody,wprzeciwnym
-13-