Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Lila,przestańpleść!–Podwyższyłaton.
Potemzaczęłapłakaćidopadłymniewyrzutysumienia,boznów
mówiłacośomateńkach.
–Mamo,czymynigdynieoddamyrzeczypobabciiprababci?
–Pogłaskałamjąporamieniu.
–Oddamy.Chodź,bozimno.
Naprawdęliczyłamnato,żeodejdą–jeśliniezdomu,
toprzynajmniejztejwielkiejszafy.Wieczoremprababciazaczęła
skrzypiećszafąjaknajęta.Niewytrzymałamiznówspytałam
oubraniaipamiątki.
–Nierozumiemcię,Lilu.–Matkaoderwaławzrokodrobótki(to
niebyłtenmójsweter,tylkojakiśszalik,niemampojęciadlakogo
robiony).–Oczymtymówisz?
Zamiastzniąpolemizować(niedałabymrady,miałamtylkoniecałe
trzynaścielat),podeszłamdoszafyiotworzyłamciężkieskrzydła.Była
pusta.
Dnimijałymijakweśnie.Czasamiwydawałomisię,żesenjest
jawą,arzeczywistośćrodzisięwmojejpogrążonejwobjęciach
Morfeuszagłowie.TooMorfeuszuwymyśliłamnieteraz,tylkowtedy.
Bardzointeresowałamsięmitologią.Najbardziejludzkimaspektem
tychżebogów.Złośliwych,wrednych,okrutnych.Podobnychdobabci
iprababci.Oneniebyłyokrutne(przynajmniejwtedyotymnie
wiedziałam),alenapewnozłośliwe(babcia)iwredne(prababcia).
Przypominałygreckieboginie.Nieśmiertelnestaruchypanoszącesię
wszędzie,zamieniająceżyciemłodychbogińwpiekło.
Wypełniałymojesny.Częstokładłamsięgłodna,boniechciało
misięzrobićsobiekolacjialboobiadminiesmakował(niecierpię
mielonych,któremamarobiłazupodobaniem,zamrażałairozmrażała,
itakwkółko),azmojejgłowywyzierałyprzodkinie.Właziływmoją
podświadomośćimąciłymimyśli.ByłyniczymEryniewyżerające
innymjedzenie.Budziłamsięzmęczona,zprzerażeniemrozglądając
siędokoła.Powinnampoczućulgę,pomyśleć„dziękiBogu,totylko