Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Matki
Prolog
oniebyłanajpiękniejszajesień,jakąpamiętaChicago.
Drzewaikrzewyusychały,zamiastukazywaćświatu
piękneczerwonozłoteliście,achłodnainieprzyjemna
pogodasprawiła,żeludziejużdawnozapomnielioletnichupałach
ilekkichstrojach.Jednaknietylkonaturaumierałatejjesieni.
Wszkoleśredniejodbywałysiętestystanowe,którychwyniki
decydowałyopromocjidonastępnejklasy.Szkolnyradiowęzeł
podałkomunikatozakończeniutestów,więcmłodzieżmogła
opuścićsaleegzaminacyjneiudaćsiędoswoichklas.Wotwartych
drzwiachpracownilekcyjnychtkwilinauczyciele,nadzorującruch
przemieszczającejsięmłodzieży.Krótkaprzerwapozwalała
naskorzystanieztoalety.
Wmęskiejłaziencestałoprzypisuarachdwóchpolskich
chłopców.Jedenznich,wyraźniezdenerwowany,walnąłpięścią
wścianę,przekląłisyknąłspazmatycznie.Znajdującysięobok
chłopakspojrzałznonszalancjąwjegokierunku.
–Chodź!–Otworzyłdrzwitoaletyiwepchnąłgodośrodka.
Tamtensięniebronił.–Nieprzeżywaj–powiedziałdoniego
mocnymgłosem–totylkotesty,życiejestpiękne.
–Odwalsię–syknąłzaciągniętydotoaletykolega.
–Wymiękasz,nieradziszsobie.Przecieżtowidać!
–Ty,spadaj!Niegrałbyśbohatera,jakbyśmiałtakichstarychjak
ja.Wiesz,jakciężkobyćsynembelfra?Staryznówsiębędzie
namnieżyłował.
–Niebądźmięczak.Nawszystkowżyciujestsposób–wycedził
przezzębyizespokojemwyjąłzkieszenimałąfoliowątorebkę
zbiałymproszkiem.–Jateżmamdośćmoichstarych,aleniemuszę
całyczasonichmyśleć–dodał,wciągającnosembiałyproszek.