Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
olaczułasięnieswojo.Chcącnachwilęuniknąćwzroku
otaczającychjąkobiet,spojrzaławpustąprzestrzeń
zaoknemisięzamyśliła.Długowahałasię,zanimprzyszła
natospotkanie.Miałaprzecieżmatczynąnadzieję,
żeTomekjestsilniejszy.Przekonywała,prosiłaibłagała,żeby
przestałbrać.Tłumaczyła,żenarkotykitodrogadonikąd,
żetowszystkoźlesięskończy.Łudziłasię,żeporadząsobiesami.
SiedzącewokółkobietypatrzyłynaJolęzezrozumieniem.Jedna
znichpodałajejchusteczki,drugaobjęłaramieniem.Gdy
zauważyły,żeJolapodniosłatwarz,zaczęłyjąpocieszać:
–Wszystkiemamytensamproblem.
–Jesteśmytutajpoto,bypomócnaszymdzieciom.
–Naszedziecizachorowały.Narkotykitochoroba,którątrzeba
leczyć.
–Niemożemysiępoddawać,bowalczymyonaszedzieci.
–Niektóreznaszychdziecijużsięlecząitylkodlatego,
żetuprzychodzimy–mówiłyzprzekonaniem,jakbychciałyodrazu
podzielićsięzniątymwszystkim,czegozdążyłysięnauczyć.
Kobietyznajdowałysięwmałejsalibudynkunależącego
doorganizacjiświadczącejdarmoweusługipolskimemigrantom
wStanachZjednoczonych.WśrodkupółkolasiedziałaBogusia,
terapeutkawśrednimwieku.Przetykanesiwiznąwłosy,kolorowy
sweteridługa,luźnaspódnicaidealniekorespondowałyzjej
dobrodusznymusposobieniem.Zajejplecaminaścianiewisiała
ogromnabiałatablica.Kobietatrzymaławrękuczarnypisak.Dłonią
obracałanimwkółkoibalansowałamiędzypalcami.Odczekała
chwilęikiedyjużwszystkiespojrzałynaniązuwagą,zwróciłasię
doJoli:
–Witamycię,Jolu,wnaszymgronie.To,żejesteśdzisiaj
znami,oznacza,żezrobiłaśpierwszyinajważniejszykrok,żeby
pomócwłasnemudziecku.Gdyuznasz,żejesteśgotowa,będziesz
mogłaopowiedziećnamhistorięuzależnieniaswojegosyna.
–UśmiechnęłasiędoJoliiprzeniosłaspojrzenienapozostałe
kobiety.–Jednocześnieprzypominamwszystkimodyskrecji.To,
oczymmówimy–powiodławzrokiempopółkolu–zostajetutaj,