Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
musiałpracować?
Pytaniebyłodociekliwe.Arnoldodpowiedziałnaniebez
najmniejszegowahania,mówiącznieudawanąskromnościąiprostotą,
którezmiejscapodbiłysercesirPatricka.
–ByłemuczniemwEton,sir–rzekł–gdyprzegranemojegoojca
doprowadziłygodobankructwa.Musiałemodejśćzeszkoły,aby
zarabiaćnachlebizarabiałemnaniego,wdośćniebezpiecznysposób,
odtamtejporydoteraz.Mówiącwprost,pływałempomorzach
–wmarynarcehandlowej.
–Amówiącjeszczeprościej,stawiłpanczołoprzeciwnościomjak
dzielnymłodzienieciuczciwiezasłużyłpannaszczęście,którepana
spotkało–odparłsirPatrick.–Proszępodaćmirękę,polubiłempana.
Niejestpantakijakinnimłodziludziewdzisiejszychczasach.Będę
pananazywać„Arnoldem”.Niemusiszodwzajemniaćkomplementu
inazywaćmnie„Patrickiem”–jestemzastary,abytraktowaćmnie
wtensposób.Icóż,jakcisiętupodoba?Jakąkobietąjestmoja
bratowa?Ijakitodom?
Arnoldparsknąłśmiechem.
–Cozaniezwykłepytaniamipanzadaje–rzekł.–Mówipantak,
jakbybyłtuobcy,sir!
SirPatrickdotknąłsprężynywgałcelaski.Małazłotapokrywka
odskoczyłaiukazałaukrytąwśrodkutabakierkę.Mężczyznawziął
szczyptętabakiizachichotałpodnosemnajakąśprzelotnąmyśl,której
nieuznałzakoniecznekomunikowaćswojemumłodemu
przyjacielowi.
–Mówiętak,jakbymbyłtuobcy,co?–podjął.–Właśnietym
jestem.ZladyLundiekorespondujemisięznakomicie,alejesteśmy
ulepienizinnejglinyiwidujemysiętakrzadko,jaktomożliwe.Moja
historia–ciągnąłmiłystaruszekzujmującąszczerością,któraznosiła
wszystkieróżnicewiekuistanupomiędzynimaArnoldem–trochę
przypominatwoją,chociażmamtylelat,żemógłbymbyćtwoim