Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sąwporządku?”ipodejrzliwiepociąganosem,zanimodpowiem„tak”.
Jakiśbrutalpowątpiewa:„Jestpanipewna,żedomjestsolidnie
zbudowany?”inieczekającnaodpowiedź,wykonujeskok,całym
ciężaremopadającnapodłogę.Niktniechcewierzyćwżwirowygrunt
anipołudniowąekspozycję.Niktniechceżadnegoznaszychulepszeń.
GdytylkodowiadująsięostudniartezyjskiejJohna,robiątakąminę,
jakbywogóleniepiliwody.Akiedyprzechodząobokmojego
wybiegudlakur,natychmiastprzestajądoceniaćzaletyświeżychjaj!
PanKendrewroześmiałsię.
–Samprzeztowszystkokiedyśprzechodziłem–powiedział.
–Ludzie,którzychcąwynająćdom,sąurodzonymiwrogamitych,
odktórychchcągopozyskać.Dziwne,prawda,Vanborough?
PonurynastrójpanaVanboroughopierałsięwpływomprzyjaciela
równieuparciejakwcześniejżony.
–Śmiemtwierdzić,żeniesłuchałem–rzekł.
Tymrazemjegotonbyłniemalwrogi.PaniVanboroughspojrzała
namężaznieskrywanymzdziwieniemiudręką.
–John!–wykrzyknęła.–Cosięztobądzieje?Bolicięcoś?
–Człowiekmachybaprawobyćniespokojnyizmartwiony,nie
cierpiącprzytymbólu.
–Przykromisłyszeć,żejesteśsmutny.Chodziointeresy?
–Tak,ointeresy.
–PoradźsiępanaKendrew.
–Czekam,ażbędęmógłtozrobić.
PaniVanboroughnatychmiastwstała.
–Zadzwoń,kiedybędzieszchciałkawy,kochanie–rzekła.
Mijającmęża,przystanęłaiczuleprzyłożyłamudłońdoczoła.
–Chciałabymmócwygładzićtezmarszczonebrwi!–szepnęła.
PanVanboroughniecierpliwiepotrząsnąłgłową.PaniVanborough
westchnęła,odwracającsiękudrzwiom.Jejmążrzuciłzanią: