Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oBatmanie.
Niemiałajednakczasunadłuższerefleksje,bogościnie
ubywało.Jużzdążyłasięprzekonać,żemiędzyjedenastą
aosiemnastąjestnieprzerwanyruch.Wszystkiemiejsca
byłyzajęte,atrochęluźniejrobiłosiędopierowieczorem.
Zatowtedyprzychodzilici,którzywierzyliwlegendę
tegomiejscaimielinadzieję,żeidonichlossię
uśmiechnie.
–Zawszetutylugości?–zapytałapierwszegodnia,gdy
pocałymdniupracyopadłanadrewnianąławęizulgą
wyciągnęłaprzedsiebienogi.
–Pewnie,jużtrzecisezontakmamy–zdumą
oświadczyłRysiek.–Niemajakdobrypiar.–Mrugnął
okiem.–Aco?Możetyteżdlategotuprzyszłaś?
–Nibydlaczego?–niezrozumiała.
–Serioniewiesz?–zdziwiłsięmężczyzna.–Przecież
wszędzieotymtrąbią.Tutajkażdyznajdujewielką
miłość.Takmówią.–ZnowumrugnąłdoJagody.–Nawet
telewizjaśniadaniowapodobnomaprzyjechać,żebynas
pokazać.
–Naprawdę?–Dziewczynaspojrzałazniedowierzaniem
naszefa.
–Ztątelewizją?
–Nie,ztąmiłością.
–Aco?Zainteresowana?
–Przeciwnie.–Stanowczopokręciłagłową.
–Akurat!–Najwyraźniejwątpiłwjejsłowa.–Każdatak
mówi,awduchumarzyoksięciuzjachtem,nie?
Jagodanieodpowiedziała.Itaknieuwierzyłby,
żemadośćjachtówifacetów,którzyuważająsię
zaksiążąt.
Zatonawłasneoczyprzekonałasię,jakwieleosób
jednakchciałosprawdzić,czyopowieściomiłościwZłotej
Rybcesąprawdziwe.Łatwobyłoichrozpoznać.Jedni
rozsiadalisięwygodnieirozglądalizciekawościądookoła,
inniprzysiadalinabrzeguławyirzucalinerwowe