Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wśrodkunocyobudziłmniejakiśhałas.Wyrwanazgłębokiegosnu
niewiedziałam,cosiędzieje.Możetozłodziej?Zaczęłamnasłuchiwać
odgłosówspoddrzwi,czyjakiśłobuzczasemnieszykujesiędo
włamaniaaniczyniktniechodzipomieszkaniu,aleakuratteraz,jak
nazłość,sięuspokoiło.Wstałamwięcostrożnieiposzłamdo
przedsionka.Tamwyjrzałamprzezboczneokienko,wstrzymując
oddech.Naszczęścienieoberwałamodnikogowgłowę,anazewnątrz
panowałaniczymniezmąconacisza.Pewniemisięprzyśniło.
Elektronicznyzegarpiekarnikawkuchniwyświetlałpierwszą
trzydzieści.Tożtośrodeknocy!Dobrze,żejutroups!przepraszam,
przecieżtojużdzisiajsobota.
Ziewnęłamszeroko,skurczyłamsięzchłoduiwróciłamdołóżka.
Zwiniętawkłębekusiłowałamrozgrzaćstopy,alebezskutku.Kurczę,
cotakzimno?Obróciłamsięnadrugibok.Aleitoniepomogło.Po
omackuposzukałamwszufladzieskarpetek,włożyłamje,apotem
wydobyłamzszafywełnianykocinarzuciłamnakołdrę.Umościłam
sięwreszcieiczekałam,przyjdziesen.
Alecisza!Słyszałam,jakwsaloniegłośnotykazegar,miarowo
odmierzającupływającyczas.Itrzeszczeniestarychmebli.Nagle
zrobiłomisięstraszno.Samawtakimwielkimdomu…Nauboczu…
Poczułam,jakmocniejzabiłomiserce.
Mieszkałamtuodniedawna.Domodziedziczyłampostarej,
zdziwaczałejciotce,którejniktnielubiłinieodwiedzał.
Żebybyłajasnośćjateżjejnieodwiedzałam,aletodlatego,że
jejprawienieznałam.Przynajmniejtakmisięwydawało,boojciec
twierdził,żewdzieciństwie,kiedyzciotkąjeszczeniebyłotakźle,
bywaliśmyuniejijajakojedynajejsięniebałam.