Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
machając.Późniejszympopołudniemruchzamierairzeka
robisiępusta.Znówjestemcałkiemsam.
Siedzęwyprostowanynazwiniętymmocnośpiworze,
zwróconykurzece.Patrzęnawodępowoliprzepływającą
uspoduskarpy,kilkametrówponiżej.Wzrokmam
rozluźniony,pozwalamsobie,abywszystkosięrozmyło,
roztopiłowjedenpłynny,zielonkawobłękitnymelanż.
Wdechiwydech,brzuchcorazswobodniejszy,powietrze
wchodziiwychodzibezwysiłku.Myśliprzepływają,
niektórezatrzymująsięnadłużej;wydychając,pozwalam
imodejść.Copewienczasjednaznichstajesiębardziej
natrętna,niewiadomo,kiedychwytamijużpodążam
jejtropem.Dopieropojakimśczasiezdajęsobieztego
sprawęiznówwracamświadomościądooddechu.
Wdycham,wydycham,razzarazem.dokolejnej
niechcianejprzejażdżkiślademmyśli.Podnoszęwzrok
podrugiejstronierzekisłońcezachodzinadlasem.
Jeszczewcałościwidocznenadścianądrzew,
żółtopomarańczowe.Jestjużnatylenisko,żemogę
patrzećwprostnaniebezmrużeniaoczu.Poddajęsię
temuwidokowi,wyobrażamsobie,żepromieniewchodzą
wgłąbmnie,doserca.Bezpośrednipasłączności
pomiędzysłońcemimną,wiązkaenergii,zasilenie.
Oddycham.Powoliznikanadlasem,terazjużbardziej
pomarańczowe,widocznewpołowie,wygiętymłuku,
paskuświatła,zostajejużtylkoognistałuna.Niewidać
goalecałeniebojeszczerozświetlone,chmury,
rozjaśnioneoddołu,nabierająniezwykleplastycznych
form.Prawieniemawiatruwięcstojąwbezruchu,
światłojednakwciążsięzmienia,tworzącrodzajteatru.
Zkażdąchwiląobrazwydajesięinny,dochodząnowe
wrażenia,całośćniezwyklewolnociemnieje.Pozwalam
sobiepoprostubyćztymdoznaniem,przyjmuję
jezwdzięcznościąjakoprezentdlamnie.Nie
doświadczyłbymgobędączajętydziałaniem,rozmową,
jazdąsamochodem.Tomożezdarzyćsiętylkowtedy,
gdydaszsobieczas,zauważysz,żetowłaśniedziejesię
teraz,zmiennezkażdąchwiląiniepowtarzalne.Jak
zawsze.