Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obudziłgobólbrzucha.Jeśliczegośnaprawdę
nienawidził,tonocnychwyprawdotoalety.Gorszych
nawetodjamnikapaniZapletalovej.Brunozawszebył
nasmyczy,dałosięwięcjakośuniknąćspotkaniazjego
wyszczerzonymikłami.Spotkaniaztoaletąuniknąćsię
niedało.Musiałwstaćiiść,chociażbyłaciemnanoc,
awdomuczyhałopełnostrachów.Zakażdymrogiem,
zakażdymidrzwiami,wszędzie,gdzieniesięgałjego
wzrok.
Wymacałwłącznikświatła.Zapaliłlampkęnastoliku
nocnym,wstałiwyszedłnagalerię.Wdomupanowała
absolutnacisza.Musiałobyćbardzopóźno.Wyjrzałprzez
poręcz,zobaczyłprzepaśćschodówiżołądekmusię
ścisnął.Tobyłstrasznydom.Słyszałwielerazy,jak
dorośliwychwalalidomojca.Mówili,żejestnowoczesny,
inteligentny,oryginalny.Domdoskonały.Alejakdla
Markabyłzaduży.Odczuwałtoszczególniewnocy.
Naszczęście,żebyiśćsiku,niemusiałzłazićnaparter,
napiętrzebyłałazienka,aleniewielkatopociecha,
bodoniejteżbałsięchodzić.Jegopokójodłazienki
dzieliłydwarogi,zaktórymicośmogłosięczaić.
Niebądźbaba!Maszprawiesześćlat!Jesieniąidziesz
doszkoły!mawiałojciec.Miałrację.Marekskończył
pięćipółroku,wstyczniubyłyzapisy,wewrześniuidzie
dopierwszejklasy.Alecotomiałowspólnego
zchodzeniemdotoalety?Przecieżdoszkołyniebędzie
chodziłaniwnocy,anisam.TylkozNiną.Ninamiała
prawiejedenaścielatiniebałasięniczego.NawetBruna.
Kiedynaniąszczekał,łapałagozaskóręnadkarkiem
iteżzaczynałaujadać.Byładużaiodważna.Marek
zdecydował,żeobudzisiostrę.MógłbyteżiśćdoYadiry,
napewnoposzłabyznimdotoalety,alebałsię,
żewsypialnibędzieojciec.Gdybydowiedziałsię,
żeciąglemaproblemznocnymiwycieczkamidoubikacji,
byłbyzły.Chciałmiećodważnegosyna.Marekbardzo
chciałbyćodważny.Tylkoniewiedziałjak.Strachbył
silniejszyniżchęci.
Ninaspaławpokojuobok.Marekotworzyłdrzwi,cicho
podszedłdołóżka,dotknąłramieniasiostry,delikatnie