Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nimpotrząsnął.Miałalekkisen.
Cotam?
Muszęsiku.Chodźzemnąpoprosiłkrótko.Wiedział,
żesiostrarozumiejegoproblem.Byłjeszcze
pędrakiem.
Częstonazywałagotakwrozmowachzkoleżankami,
czasemnawetprzedrzeźniałagowtedy,wymawiając„l”
zamiast„r”,alenigdymutonieprzeszkadzało,
bowiedział,żewgruncierzeczymówitozczułościąiże
zawszegoobroni.Fakt,siostradarłazniegołacha,ale
byłajegoObeliksem.Zawszemógłnaniejpolegać.Teraz
też.Bezsłowapodniosłakołdrę,wstałaiposzłaznim
dołazienki.Anizapierwszym,anizadrugimrogiemnikt
sięnieczaił.
Marekopróżniałpęcherzzulgąiradością.Wmiaręjak
napięciewpodbrzuszuspadało,wracałmudobryhumor.
Ninastaławdrzwiach,drapałasiępoplecachiziewała.
Kiedyskończył,zmienilisię;onausiadłanadesce,aon
stanąłwdrzwiach.
Cichowracaliprzezgaleriędoswoichpokojów.Nina
wciążziewałaidrapałasiępoplecach.Cośmusiało
tambardzodenerwować.Najpierwpróbowała
dosięgnąćoddołu,potemodgóry,przezramię,alenie
mogładotrzećdoswędzącegomiejscapomiędzy
łopatkami.Marekzaofiarowałsię,żepodrapie.
Ucieszyłasię.
Trochęniżej,bardziejwlewo!naprowadzała
goszeptem.Kiedytrzymałdłońnajejplecach,nagle
pomyślał,żepogilgocze.Gili-gili,jedynarzecz,wktórej
Marekmógłbyćgórą.Ninamiałaokropnełaskotki,
aMarekznałwrażliwemiejscanacielesiostry,
wystarczyłodotknąćichkoniuszkiempalcaidelikatnie
przejechać,żebyzwijałasięześmiechuipiszczała
wniebogłosy.Wtakichchwilachwyjątkowoczuł,
żemaprzewagę.
Lewąrękąwciążdrapiącsiostręmiędzyłopatkami,
uniósłprawąipowoliprzeniósłpodpachę.Jeszczenie
dotknąłjejskóry,tylkoprzyszykowałpalce.Wiedział,
żemusitrafićmiędzyżebra.Niezagłęboko,żebynie
zabolało.Przedewszystkimniespodziewanie.Teraz!