Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
karcącoFredek.–BeznaszychSekretarzynieprzetrwalibyśmyjako
Gildia.Powinienemprzydzielićcizakarętydzieńnotowaniaipracy
zdokumentacją.
Semyonspojrzałnamniegniewnie,ajauśmiechnęłamsięwduchu.
–Niechciałemnikogourazić–wymamrotał.
–Mimotopoczułamsięurażona.–Miałamochotęuśmiechnąćsię
zsatysfakcją,widząc,jakmusiałspuścićztonu,alezadbałamoto,
żebyzachowaćpoważnątwarz.Musiałampokazaćimobu,jakgłęboko
zraniłymniejegosłowa.
–Zajmiemysiętympóźniej–powiedziałReferentFredek.–Nie
możemydłużejtrzymaćtegonieszczęśnikauwięzionegonadole.–
Zapukałczterokrotniewdrzwi.
Niemalnatychmiastotworzyłamurozgorączkowanakobieta
zrozczochranymiwłosami.
–Jesteście–sapnęła.–Jużmyślałam,żenigdynieprzyjdziecie.
Chodźcie.Tędy.Pokażęwam,gdziepowinnybyćdrzwi.–
Poprowadziłanasdogołejściany.–Widzicie?Towtymmiejscu.Ale
ichniema!Wiem,żeniepowinniśmybylisłuchaćtegojęczącego
zaklinacza...onniebyłnawetzGildii...alemiałrozsądnestawki,
rozumiecie?Czymożnanaszatowinić?
–Tak.Owszem,można–odparłReferentFredek,przyglądającsię
ścianie.–Namagiiniepowinnosięoszczędzać.
–Nocóż,myślę,żejużsiętegonauczyliśmy.–Kobietazakryła
twarzdłońmi.–Myślicie,żenicmuniejest?Niesłyszałamani
szmeru.Mógłsięudusić?Albo...umrzećzgłodu?
–Odjakdawnatamsiedzi?
–Odparugodzin.
–Wtakimrazienie.Niesądzę–odparłspokojnieFredek.
Notowałamnajszybciej,jakumiałam,podczasgdyReferentFredek
obmacywałścianę.Semyonstarannieutrzymywałsporydystans
międzynami,jakbysiębał,żezarażęgoswojąsekretarskością.