Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
intuicji,którajejzostałapomimolekówprzepisanychprzezpsychiatrę
wszpitalu,mówiłajej,żeplanymężabyjejsięniespodobały.Alenie
miałasiły.Nawetpatrzenie,jakCezarychowadociemnejwalizki
kolejneelementyichwspólnegożycia,byłomęczące.
Łucjaniechciałapłakać.Cieszyłasię,żeTomuśiTosia
uteściów.Niewybaczyłabysobie,gdybykolejnyrazichzawiodła.
Zacisnęłapięściizeszładosalonu.Tamusiadławmiękkimfotelu
inakryłasięgrubymkocem.
Poczekała,hałasyzsypialniucichną.Gdyusłyszałakroki
Cezaregonaschodach,mocnozacisnęłapowieki.Niechciaławidzieć,
jakotwieradrzwiiwychodzi.Niemogłanatopatrzeć.
Tak.Obecnasytuacjabyłaprostąkonsekwencjąjejwcześniejszych
wyborów.Tak.Właśniestraciłacałeswojeżycie.
Niemiałarodziny.Niemiałasiły.Niemiałaspokoju.Jedynym,
cowypełniałoserceŁucji,byłstrach.Jeszczenigdytaksięniebała.
Nietego,comożeprzynieśćprzyszłość.Wszakwszystko,coważne,
straciła.Bałasięsamejsiebie,żeznowuzawiedzieisiebie,ibliskich.
Drżałanamyśl,żeprzyjdziechwilasłabościtakobezwładniająca,
żeporazkolejnyniezobaczyrozwiązanialepszegoniżkoniec.
Tak,Łucjanajbardziejbałasięsamejsiebie.Inaglewjejuszach
zaczęłałomotaćcisza.Niebyłośmiechudziecianigrającego
telewizora.Niebyłosłużbowychrozmówjejmęża.Niebyłoszumu
pralkianisygnałupiekarnika,żechlebjużsięupiekł.
Łucjaniemiałanic.Skuliłasięjeszczebardziej,podwinęłanogipod
samąbrodęiniemalcałąsiebiezakryłakocem.Niemiałasiływstać.
Niemiałasiłymyśleć.Postanowiłaprzeczekaćtenmomentsłabości,
modlącsięwduchuocoś,copodniosłobyztegofotela.Może
nadzieję?Amożechęćżycia?
Wtedyrozdzwoniłsiętelefon.Łucjaniemiałasiłynawetunieść
ręki,ale…Możetodzieci?MożetoCezarymiałjejcośważnego
dopowiedzenia?
Wstałaipodeszładostołu,gdzieleżałaparat.Nawyświetlaczu
pojawiłosięimięsiostry.Jednymruchempalcazakończyłapołączenie