Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dawnojużnieprowadziłamtegotypurozmowy,ajuż
napewnoniespodziewałamsiętakiegowyznaniazust
mamyMarka.Trudnomibyłowykrztusićjakiekolwiek
słowo,alenaszczęścieAgatapoczułasiępewniej
izaczęłaopowiadać.
Natalio,odjakiegośczasuuczęszczam
nauniwersytettrzeciegowiekuispotykamtammnóstwo
osób.JednąznichjestZbyszek.Jestwdowcemjakja,
madwojedzieci,którezałożyłyswojerodzinyiwyjechały
zagranicę.Jesttusam,czasemdonichlata
wodwiedziny.JegocórkamieszkawHiszpanii,asyn
wNiemczech.Znatrochętejęzykiinapewnomógłby
wystąpićwrolitłumacza…jeślichcesz,oczywiście.
Mamo…niewiem,copowiedziećwydusiłam
zsiebietylkotyle,bousłyszałamzgrzytkluczawzamku.
WróciliMarekzDuszkiem.Kilkomamrugnięciami
imachaniemrąkdałamznać,żemusimyprzerwać
rozmowę.Zadzwoniędociebiewieczorem,jakpójdę
biegać,anaraziebądźspokojna,nicnikomuniepowiem
szepnęłamszybko,boDuszekjużsiedział
minakolanach,aMarektropiłwkuchniśladyobiadu,
któryzwrażeniazapomniałammupodgrzać.Puściłam
doteściowejokoirazemwysłuchałyśmyopowieści
Duszkaodzisiejszychzajęciachzpieskiemwprzedszkolu.
Wgłowiemiałamtakimętlikjakchybanigdy.Stałosię
oczywiste,żemuszęukrywaćprzedMarkiemtajemnicę
Agaty.Trzebaszybkowyjaśnićsprawę,boobawiam
się,żebędziemibardzotrudnosięNIEwygadać.
KiedyDuszekzakończyłwylewnąopowieść,usiadł
nakolanachbabciipopatrzyłjejwoczy.Skubany,jakby