Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czasemmisięwydaje,żefaktyczniepowinnam
zwracaćwiększąuwagęnato,czegosłuchawradiu,
bonadekranamijeszczekontrolęmam.Teściowa,
usłyszawszytoniemalnaukowestwierdzenie,chybatym
razemodetchnęłazulgą.
No,maszrację,Duszku…zaczęła,alemłody
człowiekbezpardonowojejprzerwał.
Babciu,tyjużnieurodziszdzieci,bowtwoimwieku
jużsiętraciten,no…Zapomniał.Pech.Takmigożal,
jaktakładniebudujenapięcie,żebynamprzekazaćnową
prawdęobjawioną,apotempachdziecięcyzanik
pamięciogarniajednosłowo,TOsłowo.Ten…Jeszcze
walczyłiprzekopywałwgłowienabytąostatniowiedzę.
Ten!Entuzjazm!Noiszelmowskiuśmiechznowu
zagościłnajegotwarzy,ateściowawybuchnęłatakim
śmiechem,żeudzieliłsięimnie,apochwilidołączył
donasMarekzpytającąminą.
Duszku,dziecitojajużmożewięcejnieurodzę,ale
wierzmi,entuzjazmuakuratmamjeszczecałkiemsporo
powiedziała,dałamubuziakaiwyszłazuśmiechem
natwarzy.
Ajaniemogłamsiędoczekaćnaszejrozmowy
telefonicznej.