Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poszłyśmydokuchni,więcchatawolna.Oj,będziebal…
Duszek,Misia,gdziejesteście?zawołałam,idąc
doichpokoju,aletamrównieżniebyłonikogo,
zatozłazienkidochodziłydziwneodgłosy…
Dzieci!krzyknęłamnaichwidok,azarazzamną
przybiegłateściowa.
Duszekstałzpowagąnaskrajuswojego
minitaborecika.Misiajakimścudemzmieściłasięobok
niegoipracowalirazemzgodnie.Wścisłejkooperacji
zapapralipółłazienkipiankądogolenia,którąMarek
dostał,niewiemkiedy,alenigdyzniejniekorzystał,
bomiałmaszynkęelektryczną.Piankijużnieużyje,
bowłaśniesięskończyła.
Cowyrobicie?zapytałateściowa,dziwnie
spokojna.PewniechwilęwcześniejDuszekwyczerpałjej
limitzdziwienianadziś.
Nogolimysię!odparłzradościąDuszek,ścierając
piankęzbrodypalcem,którymiałnaśladowaćbrzytwę.
Misia,wpatrzonawniegojakwobrazek,ścierała
kosmetykzpoliczków.Piankabyławszędziewzlewie,
nadzieciach,napodłodze,lustrze,szafkach…Wżyciunie
pomyślałabym,żetakiemałeopakowaniepomieścijej
tyle.Kiedydziecicośwymyśląizaczynajądziałać,czas
dlanichchybastajewmiejscu.Przecieżrozmawiałyśmy
zaledwiechwilkę…
Notokończymytogolenie,boniemajużcogolić.
Zakończyłamświetnązabawęizaczęłamścieraćpiankę
zMisi.TeściowaofiarniezajęłasięDuszkiem.Łazienkę
ogarnę,kiedytrochęochłonę.