Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Yyyy...nieeeee...stęknąłPolak.
Nu,wot...sztotychociesz?Nu,gawari,prijatiel,smielyjeibystreje!
Donaldcorazlepiejrozumiałjęzykinawetwydawałomusię,
żepotraficośsensowniepowiedzieć,toteżwcalesięjużniekrępował
odezwać.Nawetzdążyłotworzyćustabyodpowiedzieć,żezwyczajnie
ipoludzku,jakoszanującysiędyplomataipoważnypolityk,napiłby
sięwódki,tymbardziej,żezustgospodarzausłyszałjużsłówko
„wot”,cobrzmiałojakpocząteknazwytrunku,októrymuchodzi,
wjęzykurosyjskim.Lecz
Władimirzrefleksemdżudokiwstał,chwyciłnaczyniezwodązestołu
ijednymzdecydowanymruchemwylałzawartośćdodoniczki
zdraceną.Pokilkusekundachnadmiarpłynuściekałnapodłogę
zespodeczkapodstawionegopoddoniczkę.Toniebyłzamierzony
efekt,więcWładimirowiwyrwałosięsiarczyste:
Jobtwojumaćwżopublać!!!
Aletotrwałozaledwieułameksekundy,bozarazodwróciłsię
doswegogościa,odstawiłpusteszkłonastolikbłyskającświeżo
wybielonymuzębienieminacisnąłprzycisknaintercomie.Pochyliłsię
inieprzestającsięuśmiechać,rzekł(porosyjsku,aleDonaldzrozumiał
świetnieiodetchnąłzulgą):
IrinoMikołajewna,proszęnamzarazprzynieśćkoniak...nie,raczej
wódkę...naszą...wódkęicośnaząb...iproszęteżprzysłaćJewgenię
Pawłownązeszmatą.
Pochwilirozległosiępobieżnepukaniedodrzwi,azarazzanim
charczące:„Zdrwawstwujcie!!!”idopomieszczeniawkroczyłniski,
grubyiwąsatybabolwkwiaciastymfartuchuigrubych,żółtych,
gumowychrękawicach,uzbrojonywczerwonewiadroimop.
Władimirwskazałsprzątaczcepalcemkałużęnieopodalkwietnika.
Taskłoniłasięniezgrabnieitopornymiruchamiwypucowała
marmurowąpodłogę.Gdyskończyła,skłoniłasięjeszczeraz,zabrała
wiadroiwdrzwiachwyminęłasięzIrinąwnoszącąnatacyoprócz
ogromnychpiersirównieżbutelkęwódki,kieliszkiizakąski.Władimir
zmierzyłdziewczynęodstópdogłowyodpowiedniodługozatrzymując
wzroknakażdymzjejstrategicznychpunktówcielesnych.Następnie