Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apotemotworzyłpismo.Wśrodkubyłafoliowateczka,
przezokładkiprześwitywałyjakieśstaredokumenty,
zmurszałepapiery.Kilkastron;cienkie,porwane,
postrzępione.Pochyliłemsięniecoidojrzałemgreckie
litery.Jakiśstarydokument.Zamilkłiwpatrywałsię
wemniezlekkimuśmiechem.Spojrzałemnaniego
iteżsięuśmiechnąłem.Niebardzorozumiałem,
ocomuchodzi.
Comogędlapanazrobić,panieprofesorze?
Starymanuskryptgrecki.Bardzostary,powtórzył
znaciskiem.Potem,wkilkuzdaniach,wyłożył
misprawę.
Chciał,żebymzawiózłtenmanuskryptwpewne
miejscenapółnocyEuropyioddałpewnemu
człowiekowi.Ująłfiliżankęzczekoladąipodniósł
doust.Kciukimałypalecmiałmocno,nienaturalnie
odchylone;tak,chybacierpiałnajakąśreumatyczną
przypadłość.
Oczywiście,żewpierwszejchwiliodmówiłem.Tojakiś
przemytsztukizapewne,niemamowy,niewchodzę
wto.Cotowogólejest,spytałem,dotykająclekkofolii.
Nie,nie,niechpanniepytainiechsiępanniczegonie
boi,paniePiotrze.Toniejestżadenprzemyt.Tengrecki
dokumentjestwłasnościątegoczłowiekanapółnocy.
Oddamupantylkojegowłasność,żadenkryminał,nie
śmiałbympananigdywtakiesprawy…Dlaczegoja?
Niechpanonicniepyta,mówiłszybko,całyczassię
uśmiechając.Dlaczegomamniepytać,przecieżchce
panodemnie,panieprofesorze,czegośbardzo…
Podniósłobiedłoniedogóry.Zamilkłem.
Totrwałodosłowniezpiętnaściesekund.Wyciągnął
książeczkęczekowązwewnętrznejkieszenimarynarki,
wypełniłczekkilkomaszybkimiposunięciamizłotego