Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iodruchowoodsunąłnogęzobrzydzeniem.Zkoszmar-
negoprzywidzeniawyrwałgochropowatygłosCeliny.
CELINA:Zobacz,jakiobftypołów.
KAZIK:ChrystePanie…
CELINA:Myślałam,żesięucieszysz…
KAZIK:Możeszpoczekaćnazewnątrz?
CELINA:Przeszkadzamci?
KAZIK:Zarazskończę.
CELINA:Zrobiłosiępóźno…
ALICJA:Chybaczasnapowrótdorzeczywistości?
KAZIK:Mojapropozycjajestaktualna.
CELINA:Lepiejruszdupę,boskupzłomuzamkną!
ALICJA:Proszęposłuchaćswojejmuzy.
KAZIK:Mamdlapaniwspaniałyutwór…
CELINA:Idzieszczynie?!
ALICJA:Panwybaczy,alejestemzmęczona.
KAZIK:Tomożebyćwielkiprzebój…
ALICJA:Powodzenia,drogipoeto,naskupiezłomu,
czygdzieindziej.
Alicja,mówiącostatniesłowa,zabrałaserwetkę
znumeremswojegotelefonuipodarłanadrobne
kawałki.Wstałaodstolika,zachowująckamienną
twarzizamglonywzrok.PatrzyłanaKazika,jakby
35